Korzystając z pięknej pogody oraz z tego że "obrobiłem" się trochę wykorzystałem sobotę na wypad w BN. Trasa miała na celu "wygasić" jeden nieznaleziony punkt na Wysokiem, odwiedzenie cmentarzy nr 1 i 2 w Ożennej na które zawsze brakowało mi czasu oraz odwiedzenie grobów położonych na Filipowskim Wierchu - swoją drogą - gdzie można poczytać o nich? Mapa Compass-u o nich nie wspomina a nie wiem czy gdzieś niedaleko nie ma jeszcze grobów żołnierzy z czasów I WŚ - jakby ktoś miał informacje to proszę o podzielenie się nimi.
W tej wycieczce po raz pierwszy nie szedłem sam - towarzyszył mi pewien osobnik z napędem na 4 łapy, wytrzymał całą wędrówkę i choć czasami przysypiało mu się na trasie to widzę że będzie z niego niezły towarzysz na następne wypady.
Zaczęliśmy rano (aż zanadto rano - dzień coraz krótszy i coraz później robi się jasno) ale chciałem zdążyć na autobus w Barwinku. Podejście pod Wysokie robiliśmy jeszcze zanim słońce wychyliło się za wierzchołków BN i dopiero przed samym szczytem zaczęło nas ogrzewać. Ze szczytu nie było za wiele widać w porannych mgłach więc poszliśmy dalej w kierunku Ożennej. Tam dopiero zaczęły mgły ścielić się doliną choć podczas podejścia pod cmentarze 1 i 2 już nie było po nich śladu. Chwila na cmentarzach, chaszczowanie do granicznego i dalej nim na Filipovský vrch,gdzie dotarłem na 11. Chwilę spędzam nad położonymi tam grobami z IIWŚ, ciszę przerywają warkoty motorów - słowaccy cross-owcy jadą granicznym i zrobili sobie postój pod pomnikiem. Zdawkowe "cześć" i idę dalej. Po chwili przejeżdżają koło mnie i ślady ich przejazdu będą mi towarzyszyć aż do Barwinka - choć błota wielkiego nie ma to mokra ziemia zmieszana głęboko bieżnikowanymi oponami aż za bardzo przylepia się do butów. Dalej na szlaku pustka aż do - jak się okazało - następnego Słowaka, którego zobaczyłem siedzącego na pniu nieopodal szlaku już przed podejściem na Baranie z opartą o pień "wykrywką" - zagadałem ale nie był zbyt rozmowny, pokazał znaleziony nabój do działka 45mm który już napoczął bagnetem - cały czas podczas dalszej wędrówki słuchałem czy nie słychać czegoś - uświadomienie sobie czym to grozi przychodzi z wiekiem dopiero, choć czasami niektórzy takiego szczęścia nie mają
Na Baranim pustawo - siedzi tylko jakaś parka, zaczynam karmić psa - wrąbał moje 2 buły, jeszcze trzeba będzie przemyśleć czy warto go w przyszłości zabierać i prowiant dla niego
. Po chwili od Olchowca przychodzi ok. 10 osób, zachowują się dość hałaśliwie i z odpoczynku psa nici więc robię parę zdjęć (pięknie widać jesień ze szczytu) i zaczynamy się toczyć na spokojnie w stronę granicy. W Barwinku melduję się 40 min przed czasem, pies popiskiwał już od Baraniego z niewyspania, teraz ma chwilę zanim autobus przyjedzie, choć miałem obawy czy czasem nie zostanę na granicy przez niego, ale udało się. Wyspał się w cieple w autobusie i późniejszy marsz 2km do domu już przeszedł bez popiskiwania - będą z niego ludzie
Zdjęcia
tutaj