1. Relacja ze spotkania VW Garbusów w Radocynie!
I już po spotkaniu właścicieli ZABYTKOWYCH POJAZDÓW marki VOLKSWAGEN wyposażonych w silniki typu boxer chłodzone powietrzem, popularnie zwanych GARBUSAMI, które odbyło się w Hotelu Nadleśnictwa w Radocynie. Zjawiło się 12 "garbusów" i 4 "ogórki"; najstarszy z roku 1958, najmłodszy 1973. Liczba osób 35 (łącznie z dziećmi), wiek uczestników ... od 1 roku do 50 lat. Uczestnicy spotkania dojeżdżali do Hotelu po drodze publicznej, na której wbrew wcześniejszym fałszywym insynuacjom nie ma zakazu ruchu, co nawet zostało potwierdzone przez Nadleśnictwo na piśmie, a obszerny parking przed hotelem może pomieścić ponad 50 aut i drugie tyle na sąsiednim placu.
W piątek: przyjazd, ognisko, długie nocne "rodaków rozmowy", tematy wszystkie prócz polityki.
W sobotę: deszczowa i zimna pogoda pokrzyżowała plany, więc planowana piesza (!) wycieczka z przewodnikiem po okolicy: brodami Wisłoki do Nieznajowej a potem przełomem Zawoi, została skrócona do pieszej (!) wycieczki do bacówki w Czarnem. Od Pana Darka, naszego przewodnika, który najlepiej zna okolicę, bo 20 lat temu zakładał bazę namiotową w Radocynie i do dziś się nią opiekuje, dostaliśmy olbrzymią porcję wiedzy i wydrukowane miniprzewodniki. Po południu tzw. "parada" do Regietowa na "Dni Huculskie", dokąd zostaliśmy zaproszeni przez Gazetę Krakowską. Deszcz, deszcz, deszcz ... więc i planowany po powrocie mecz siatkówki nie odbył się. Wieczorem zamiast ogniska spotkanie w świetlicy hotelowej, i znów długie nocne "rodaków rozmowy" przy gorącym bigosie przygotowanym przez Panią Wiolę i zimnym piwie sponsorowanym przez organizatorów.
W niedzielę: opuściliśmy hotel wcześnie rano, bo przyjeżdżali dewizowi myśliwi mordować bezbronne zwierzątka. Posprzątaliśmy (!) po sobie i odjechaliśmy do domów pełni wrażeń ze spotkania ze starymi znajomymi, poznania nowych "garbusiarzy", możliwości pochwalenia się naszymi odrestaurowanymi autami, wymiany doświadczeń i wspaniałego odpoczynku w pięknym otoczeniu. Dla wielu uczestników był to pierwszy kontakt z tym rejonem, mieli więc okazję poznać okolicę, nauczyć się wiele z historii i podziwiać niepowtarzalne krajobrazy.
Do wszystkich rozczarowanych: żadnych zniszczeń - na które tak oczekiwali - nie było. "Garbusy" to nie auta terenowe czy motocykle. Kto nie wierzy jak było, niech zapyta miejscowego podleśniczego i leśniczego z sąsiedniego leśnictwa, którzy towarzyszyli nam podczas spotkania.
Obszerna fotorelacja ze spotkania w Radocynie jest na stronie
http://www.garbusy.net
------
2. Ostrzeżenie przed fałszywymi postami!
Nie wszystkich zainteresowała ta relacja, więc teraz komentarz, niestety znacznie dłuższy, ale bliższy niektórym "internetowym turystom".
3 tygodnie temu na liście dyskusyjnej pl.rec.gory i na forum pewnej stronie internetowej, o zbliżonej tematyce, rozpętana została dyskusja przez post zawierający nierzetelne i niesprawdzone informacje. Przypominam linki:
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek ... id=8048567
http://www.beskid-niski.pl/forum/viewto ... 75d3e8ab02
Dobre obyczaje, nie mówiąc o tzw. "kodeksie dziennikarskim", który obowiązuje też na stronach internetowych, może nie prawnie, ale na pewno etycznie, wymagają, że jeżeli pisze się tekst krytyczny, to najpierw należy próbować sprawdzić "u źródła". Tymczasem tekst postu został napisany bez sprawdzenia faktów. Co więcej, zacytowany został tylko fragment wygodny do rozpętania dyskusji. Nie sadzę aby z premedytacją, raczej z braku umiejętności. Po mojej odpowiedzi, że post insynuuje nieprawdę, ... cisza, nie licząc nielicznych - ale nie od sprawców zamieszania - wypowiedzi dziękujących za wyjaśnienia, lub dalsze jakby nic fantazjowanie. Gdy się popełni błąd, obojętnie czy świadomie, czy nieświadomie - istnieje w języku polskim słowo "przepraszam". I tego zabrakło. A to nie sprawa nie tylko "kodeksu", to również sprawa kultury i dobrego wychowania.
Opisane zjawisko dotyczy niestety wielu publikacji internetowych, nie tylko na tej liście, czy forum wspomnianej wyżej strony internetowej: każdy może upublicznić każdą informację, nawet fałszywą, a autocenzura i zastanowienie się na tym, co się pisze i jakie tego mogą być skutki zanim kliknie się "wyślij" lub naciśnie "enter", jest bardzo rzadka. Byle szybciej, byle więcej, byle agresywniej, ... byle jak.
Ten tekst chciałem umieścić już 3 tygodnie temu, ale odczekałem, aby moje wzburzenie uspokoiło się, słowa złagodniały, i tak się stało, ale milczeć w takich sprawach nie wolno. Nie pogodzę się nigdy z takimi praktykami.
Piotr Gryglaszewski (Kraków)
vwkaeferWYTNIJTO@gentlemansclub.de
PS. Ten sam post umieszczam na "rec.pl.gory". Ewentualne uwagi proszę kierować bezpośrednio na adres mailowy (po usunięciu wstawki antyspamowej); nie sądzę, aby publiczna dyskusja interesowała większość prawdziwych turystów.