Wiecie drodzy rodzice
, coś mnie tu zaintrygowało w tej wymianie informacji... czy raczej doradzaniu Żurawinie. Mam chwilę, to dam temu wyraz:
- co post, to plac zabaw się pojawia, dziwne, ja się bez niego wychowałem, mój 16-letni syn też, dzieci wielu znajomych, małoletnie, też dają radę bez takich miejsc... i bez komputerów czy telewizorów włączonych non stop. Nie kpię, nie nabijam się, nie kontestuję, tylko zastanawiam się czy to jest warunek konieczny? czy góry to za mało? czy rodzice nie mają pomysłów, co zrobić z dziećmi (?) i od tego jest plac zabaw? czy mają ich tak dość (tak miło dość, nie zaraz ***), że plac zabaw jest jedynym wyjściem
. Jeszcze wiele podobnych pytań chodzi mi po głowie...
, bo jechać z nad morza np, po to żeby trafić na plac zabaw kolejny to ja bym nie chciał, a może bym chciał, nie wiem, za duży jestem, ale... w tych górach jest wiele miejsc ciekawszych, także dla dzieci, niż plac zabaw pod pensjonatem jakimś. Tak z drugiej strony to jakoś domyślam się jego potrzeby, ale...
- Żurawina, my się nie znamy (znaczy może to uwaga zbędna całkiem), ale... wiesz, nie to żeby licytować się, ale mój syn wlazł mając 37 miesięcy na Caryńską i wiele innych gór później (wyjąwszy te, na które został wniesiony), i... dziś, jako prawie 16-latek, nie chce chodzić po górach...
myślałem, że będę wolny od tego, przed czym mnie ostrzegano, znaczy żeby nie przesadzić ze "sprzedawaniem" swoich fascynacji dziecku, no i przegiąłem, i żałuję...
Eeeeeeeeeeee, takie tam ***. Życzę udanych peregrynacji po Niskim