"ta wladza byla bolszewicka, narzucona z moskwy"Owszem, była narzucona z Moskwy, ale dzięki obecności w Bieszczadach i Beskidzie Niskim formacji, o które się spieramy, ludność polska (oczekująca wreszcie spokoju po ponad 5 latach wojny) mogła czuć się w jakimś stopniu bezpiecznie. Niejednokrotnie chroniła się w umocnionych placówkach WOP-u czy MO. Miejscowych Polaków (w większości chłopów) w pierwszym rzędzie w 1945 r. czy 1946 r. interesowała kwestia przeżycia, a nie tego, jaki będzie przyszły ustrój.
W żadnym podręczniku nie znajdziesz słowa "bolszewia" lub "bolszewizm" na określenie ustroju w Polsce po 1944 r.
"> I teraz traktowani są jak zdrajcy.
jesli juz, to co najwyzej wyzsi oficerowie, i jesli juz, to rzadko, wlasciwie marginalnie - tylko w przypadkach takich jak moj."No nie do końca, bo np. Świerczewskiego, Popławskiego, Rokossowskiego czy Rolę-Żymierskiego każdy obiektywny historyk, uważa jeśli nie za zdrajcę, to co najmniej za forpocztę Moskwy, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Dowodzili oni związkami taktycznymi liczącymi tysiące żołnierzy; żołnierzy, dla których walka w I czy II Armii WP była jedyną możliwością wyrwania się z "nieludzkiej ziemi" i szybkiego powrotu nad Wisłę. Tysiące z nich oddało życie pod Budziszynem czy Kołobrzegiem.
Tutaj sam przyznajesz, ze Twoja opinia jest marginalna, a próbujesz ją narzucić innym.
Pytanie: czy analogicznie jak w przypadku żołnierzy I i II Armii WP nie mogło być z rekrutowaniem do WOP-u, KBW czy MO? Każda z tych formacji miała inną genezę i każdą należy rozpatrywać osobno, ale to nie jest przedmiotem naszych rozważań w tym temacie.
Tylko tak krotko:
- trzon KBW stanowili, tak jak to napisałeś, pospolici bandyci (i tu zgoda), ale w skład korpusu wchodzili też ludzie z przeszłością II-wojenną w różnych formacjach: "Bazę dla KBW stanowiły rozformowane W[ojska] W[ewnętrzne]. Przeprowadzono dodatkowo pobór, który jednak przerwano o osiągnięciu stanu ok. 20 000 ludzi ze względu na brak mundurów, broni, amunicji kadry oficerskiej a także braku możliwości wyżywienia żołnierzy. Nowo tworzoną formację nękały w tym czasie liczne dezercje, jednak wbrew powszechnemu obecnie mniemaniu (i ówczesnym przedstawianiu tego problemu przez dowództwo KBW), w niewielkim stopniu wynikały one z działalności agitacyjnej podziemia oraz ogólnej niechęci do formacji. Prawdziwym problemem był fakt, że dla większości poborowych zostanie żołnierzem KBW zmieniało w ich życiu jedynie to, że musieli żyć w marnych warunkach z dala od rodziny i nie mieli co jeść – wielu z nich nie dostało ani broni (wg. stanu na 30.04.1945r. na łączną sumę 28 448 żołnierzy było tylko 7566 sztuk broni!) ani mundurów. O takich przyczynach dezercji świadczy fakt, że wielu żołnierzy którzy oddalili się samowolnie dość szybko wracało do jednostek zaspokoiwszy głód. Uzbrojenie – jak wspomniano wyżej - w dalszym ciągu było niedostateczne – KBW dysponowało głównie bronią zdobyczną – niemiecką, do której coraz trudniej było zdobyć amunicję. Również niewielka ilość oficerów przy tak wielkich rzeszach szeregowców nie sprzyjała utrzymaniu dyscypliny. Najgorzej jednak przedstawiała się sytuacja z końmi. Na 16 organizowanych pułków kawalerii w kwietniu 1945 r. było tylko 68 koni, zaś konie wierzchowe stanowiły tylko niewielką ich część. Właśnie niedobór koni zadecydował o ostatecznej rezygnacji z planu oparcia KBW o jednostki kawaleryjskie. (...) PSBS był de facto pierwszą polską jednostką elitarną – poza pierwszą kadrą instruktorską – oficerami Armii Czerwonej i Hiszpanami – całość kadry oficerskiej wybierał osobiście dowódca – płk. Toruńczyk. Właściwie większość żołnierzy batalionu została na jego i innych oficerów batalionu prośbę skierowana z pozostałych jednostek WP do tej właśnie jednostki. Później w jednostce znaleźli się także byli członkowie oddziałów partyzanckich, zaś od chwili przekazania PSBS RBP, koncepcja dowódcy zakładała rekrutowanie do batalionu przede wszystkim byłych partyzantów AL, Dąbrowszczaków oraz elementu „wyrobionego politycznie” mającego doświadczenie bojowe. Szybko jednak zabrakło odpowiedniego materiału ludzkiego, toteż po przekształceniu WW w KBW do formacji przyjmowano wszystkich (chętniej witając jednak żołnierzy spełniających pewne kryteria). Ciekawostką jest fakt, że w tym czasie do KBW trafiło 35 byłych partyzantów AK oraz nieco mniejsza liczba byłych partyzantów BCh – początkowo postrzeganych przez wszystkie organa MBP jako dobry materiał do służby – szybko jednak, na fali wietrzenia spisków, przekazano ich do jednostek WP. W okresie późniejszym osoby mające za sobą służbę w Armii Krajowej czy nawet Batalionach Chłopskich nie mogły pełnić służby w KBW. Można zatem między bajki włożyć opowieści o żołnierzach KBW ujawniających się jako byli partyzanci i przejawiających chęć wstąpienia do oddziału podziemnego. Wraz przekazaniem dowództwa gen. Kieniewiczowi, do KBW trafili doświadczeni żołnierze frontowi, zaś po przekazaniu KBW do dyspozycji MBP zaczęto prowadzić pobór kwalifikowany.
Mile widziano zatem osoby „wyrobione politycznie” (członkowie partii lub organizacji młodzieżowych), robotniczego pochodzenia, ale chętnie też witano poborowych z jak najlepszym wykształceniem. Do służby nie dopuszczano poborowych z wyrokami za przestępstwa pospolite (nie ważne jak poważne były ich przewinienia). Drzwi Korpusu były otwarte także dla ochotników – tych najwięcej przybywało z rodzin osiedlających się na Ziemiach Zachodnich, ale także z Lubelszczyzny i Polski północno-wschodniej, a więc obszarów gdzie najaktywniejsze było podziemie zbrojne.
Dobrym przykładem najbardziej pożądanego materiału ludzkiego jest tutaj kapral Ż. (kilka pamiątek po nim można znaleźć w zdjęciach dołączonych do artykułu). Mamy zatem osobę z pochodzeniem robotniczym, nadprzeciętnym wykształceniem dającym dodatkowo przydatne umiejętności (7 klas szkoły powszechnej, szkoła typu technicznego ze specjalnością ślusarz), wyrobioną politycznie (członek PPS), mającą w dodatku doświadczenie w zawodzie. Jego umiejętności zostały szybko wykorzystane (został rusznikarzem), zaś wyrobienie polityczne pozwoli łomu wykonywać obowiązki z zaangażowaniem i inicjatywą, co zostało docenione przez dowództwo." (cytat za:
http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,kbw ... kcji,17400). Jak sam widzisz, nic nie jest takie proste jak się wydaje.
- co do MO, to służyli tam wówczas również ludzie z różnorodną przeszłością - zajrzyj na niniejszą dyskusję:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=97296- no i został nam WOP: tu do formowania oddziałów wykorzystywano żołnierzy z jednostek liniowych z armii Berlinga i Świerczewskiego, a o składzie tych jednostek była już mowa.
Jak widzisz, sprawa z obsada kadrową nie jest tak oczywista jak się wydaje i temat ten wymaga jeszcze wielu badań.
"> leżeli w nieoznaczonej ziemi
tu nie mam nic przeciwko - mam tylko przeciwko peanom. na te bynajmniej nie zasluzyli, bedac aparatem ucisku, wspolpracujac swiadomie (mniej lub bardziej) i z roznych pobudek (lepszych typu rodzina, gorszych typu kasa, kariera) w bandyckim rezimem. to ich bynajmniej nie usprawiedliwia"o tym już pisałem wyżej - sprawa przyszłego ustroju nie była jeszcze rozstrzygnięta, a ludzie oczekiwali przede wszystkim spokoju
> Łatwo tobie teraz oceniać postawy ludzi sprzed 70 lat
po polsku mowi sie "latwo ci oceniac".
dopelnienie "tobie" po orzeczeniu (a nie przed; w tym przypadku o. domyslnym) to rusycyzm.Tu już się złośliwie czepiasz czegoś, co nie ma znaczenia w tej dyskusji - zresztą sam mylisz się co do mojego stwierdzenia, bo:
po pierwsze - w języku polskim nie ma czegoś takiego jak narzucony szyk w zdaniu (np. tak jak ma to miejsce w języku angielskim), a więc wyrazy można dowolnie przestawiać bez zmiany znaczenia, a po drugie - słowo "Tobie" (lub "Ci" - jak wolisz) użyłem przed słowem "oceniać" (które to słowo wraz z nie użytym tu słowem "jest" tworzy orzeczenie imienne, a więc dopełnienie umieściłem przed orzeczeniem, więc gdzie tu widzisz rusycyzm). Swoja drogą, jak ja miałbym wyliczać błędy językowe w Twoich postach, to brakłoby mi na to dnia.
W nazwie Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" słowo "niezawisłość" to rusycyzm - to Cię jakoś nie razi?