Witam - 20 listopada (jest to już tradycja - takie późnojesienne odwiedziny Magury) pojechaliśmy autobusem znanym do Małastowa, aby tam obok dolnej stacji kanapy wspiąć się do znanego schroniska -
Po wypiciu w schronisku herbaty i pobawieniu się z kotem, wspięliśmy się na szczyt Magury, aby tam podziwiać remontowany cm nr 58 - po usypaniu piramidy z krzyżem będzie to bardzo okazały cm (pamiętam, jak w latach 70-tych ciężko było na niego trafić) -
Dalej poszliśmy szlakiem cmentarnym, aby odwiedzić cm nr 59 -
Schodziliśmy do szlaku zielonego - od połowy drogi ścieżkę zastąpiła okazała droga stokowa, wiodąca do...nikt tego nie wie !
Po dojściu do szlaku, jeszcze 2, 3 razy przekraczaliśmy drogi - widma.
Na koniec, już przy wyjściu z lasu do Smerekowca - taki "kwiatek" przegrodził nam drogę -
I jeszcze - może pozostawię to bez komentarza (wiedziałem, że tam tzn. przy zejściu do Smerekowca) są "trudności" ale nie myślałem, że aż takie -
Po pokonaniu "sztucznie stworzonych" trudności, przekroczyliśmy rzekę Zdynię i wolnym marszem "zdobyliśmy" naszą górę - Banne (594 m.npm, choć na
Compass-ie jest 583 m.)
Dalej poszliśmy drogą na zachód (słońce już zachodziło) - zeszliśmy do Kwiatonia i tam obejrzeliśmy z zewnątrz ale dzięki uprzejmości pana przewodnika również wewnątrz, cerkiewkę pw.św. Paraskewii, pochodzącą z XVII w., uznawaną za najpiękniejszy przykład północno-zachodniego stylu łemkowskiego budownictwa sakralnego w Polsce. Po wyjściu z cerkwi, wśród zapadających ciemności, poszliśmy do Uścia Gorlickiego i stamtąd autobusem znanej f-my, wróciliśmy się do domu.