|
|
|
/ Galeria
|
|
|
Galeria zdjęć
Łemkowska wigilia u Mikołaja Gabło Olchowiec - 06.01.2011
Bywam w Olchowcu od lat 70-tych, ale po raz pierwszy trafiłem tam w zimie. Mało brakowało, aby mój pełnoletni Passat tam nie dotarł, gdyż dwustumetrowy odcinek w okolicach skrzyżowania Mszana-Olchowiec-Dukla był nieprzejezdny. Po kilkukrotnym podejściu udało się i za chwilę zjeżdżałem w kierunku Ropianki. Tuż przy drodze 3 małe sarny oczekiwały na spokojne przejście. Zatrzymałem się obok gospodarstwa Janka, który 2 miesiące temu przekazał władzę sołecką koledze Zenkowi. Życzenia dla gospodarzy i prezent na powrotną drogę. Dostałem kawał swojskiego chleba. Taki jak babcia piekła- zakończył Janek.
Późna pora i pochmurne niebo spowodowały, że zrobienie zdjęć cerkwi stało się niemożliwe a dodatkowo wzmagała się zamieć. Kilka minut później znalazłem się obok domostwa dawnego sołtysa, znanego wszystkim Beskidnikom, Mikołaja mieszkającego z rodziną na olchowieckiej kolonii, który wcześniej oznajmił mi, że zawsze czeka pusty talerz na nieznajomego wędrowca. Spotkałem tam Bogdana, syna gospodarza, z którym razem pokonywaliśmy zimowe atrakcje podróży. Czas na wieczerzę - rzekł Mikołaj. Wyszliśmy przed dom i zgodnie z tradycją umyliśmy się w lodowatej wodzie.
Gospodarskie życzenia, wspólna modlitwa i łamanie się prosforą. Wiejski chleb, i czosnek z solą. Mimo, że ostry - smakował. W tym momencie gospodyni Maria wniosła w dużej wazie grzybowy sos. Muszę przyznać, że nie jadłem czegoś tak smacznego, mimo że grzybowe potrawy nie są mi obce. 9-letnia wnuczka Patrycja, dodawała żartobliwie, to chyba te grzyby co z dziadziem zbierałam. Pierogi z kapustą kiszoną, ze świeżą kapustą, kapusta z fasolą (kapuśniak), groch, kyselica (żurek), ziemniaki, smażona ryba i tradycyjna kutia. Trzeba było dobrze rozkładać siły, aby zasmakować wszystkiego. Nie przyjechały córki w tym roku, gdyż los związał je z północnymi regionami kraju i Małopolską - tęsknie mówił Mikołaj. Tu jest jakaś paczka, pod choinką, to dla mamy Oli - uradowała się mała Pati i szybko rozdzielała prezenty. Zaserwowana lampka czerwonego wina była podsumowaniem takiej świątecznej kolacji.
Świąteczne nabożeństwo ks. Krzysztof Błażejewski (od niedawna w Olchowcu), wikariusz parafii Olchowiec z dekanatu sanockiego, który przybył na teren Beskidu Niskiego ma pod sobą 6 parafii obrządku grekokatolickiego: Komańczę, Rzepedź, Kulaszne, Zyndranową, Olchowiec i Polany.
W homilii wierni usłyszeli o przyjściu na świat Boga, który wcielił się w Osobę Dzieciątka. Chciejmy, aby miłość i radość była taka jak w tej rodzinie z przed 2000 lat i gościła w każdej grekokatolickiej rodzinie.
Życzę wszystkim rodzinom, gościom i parafianom, ciepła i radości. Wspominajcie to co było, co minęło, ale myślcie też o przyszłości.
Chciałbym poznać życię, kulturę tych ludzi. I historię, także tę tragiczną - zakończył krótką rozmowę ze mną ks. Krzysztof, który przybył z północnych kresów Polski.
Zdjęcia i tekst: Bogusław Szczurek
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
|
1441 Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
|