|
Piotr Trochanowski
Piotr Trochanowski (pseudonim literacki Petro Murianka) to najwybitniejszy
współczesny poeta łemkowski. Tworzy wyłącznie po łemkowsku. To sztandarowa
postać łemkowskiego odrodzenia kulturalno-etnicznego ostatnich lat. Jest
jednym z ideologów ruchu łemkowskiego w Polsce, współzałożycielem
Stowarzyszenia Łemków, organizacji walczącej o uznanie Łemków/Rusinów za
odrębny naród.
Jego rodzice do 1947 roku gospodarzyli w Biłcarowej (Binczarowej). On sam
urodził się już pod Legnicą. Ale, jakby symbolicznie, został poczęty jeszcze
na Łemkowynie. "Na czużynu" podróżował przez dwa tygodnie w brzuchu matki,
w bydlęcym wagonie. Tęsknota za rodzinną ziemią wciąż w nim jednak tkwiła.
Wreszcie, pod koniec lat siedemdziesiątych z bratem Jarosławem wrócili w
rodzinne strony, już nie do Binczarowej, ale do podgorlickiej Bielanki.
Teraz poeta mieszka w Krynicy, gdzie pracuje jako nauczyciel łemkowskiego.
Redaguje też łemkowski dwumiesięcznik "Besida". Jest diakiem w miejscowej
cerkwi prawosławnej, prowadzi chór cerkiewny.
W Polsce ukazały się trzy tomiki jego poezji. Jego pierwszy tom wierszy "Suchy badyl" ukazał się w 1983 roku. Najpełniejszy (Jak sokił wody
na kameny) wydało w 1989 roku wydawnictwo Iskry. Zawiera on wiersze
łemkowskie i ich polskie przekłady.
Wiersze ze zbioru "Jak sokił wody na kameny" w przekładzie Barbary Dohnalik:
Droga
Gdybym na psy zszedł
byłbym architektem
Łemkiem zostałem
ludzie zwą mnie poetą
Wiosna
Słońce strzałami grzbiety dziurawi
w parowy zagania
białe stada
wygonami
siwy chłód goni
wiosna wiozbę wlecze
smugami
Łem...
jeno czekać
aż ptaki strzechom
radość roztrzepoczą
do gniazd rodzinnych powrócą
Ptaki jeno
Łem...
Zobaczyć i umrzeć
Nim zajdzie słoneczko
za górą czarną
nim weźmiesz ze sobą
bociani przedwieczorny klangor
błyśnij mi jeszcze
Wyhoduj kwiaty
na ziemi rodzinnej
ród mój
wolnym wygrzej
i potem zachodź
A ja już radości bezmiar
wezmę na ramiona
za tobą nogi powlokę
i skonam
Demko Łemko
Jakiś ty
Pewnoś Polak
Nii
A może Rusin
Nii
To Ukrainiec
Nii
Jam Demko
Łemko
Zakwitniesz, komanyczko
Trawyczko-komanyczko
jedna z milionów
com cię zerwał
na łące zaczadziałej
smutkiem jesieni
Traweczko-ździebełko moje
upłyną lata
ja posiwieję
a ty zazieleniejesz
Trawko-komanyczko
przysięgnij mi
Gdy umrę
a kniaziem będzie Igor
mój
Na przekór mieczom połowieckim
kwitła będziesz wiecznie
Łemkowyną
Komanyczko
Z tomiku "Jak sokił wody na kameny" wiersz w oryginale
Nadowszytko chtiwbym
Chtiwbym raz iszczy
materi ruku
ustamy wszanuwaty
Chtiwbym raz iszczy
powisty żeni
o wirnij lubowy
Chtiwbym raz iszczy
sokolatka moi
do snu wkołystaty
Chtiwbym raz iszczy
smyk Jarosławiw wydity
jak wede do boju
"Łemkowynu"
Chtiwbym raz iszczy
Nadowszytko chtiwbym
płacz nemowlaczyj poczuty
nowonarodżenoj
mojoj
Łemkowyny
.
Informacje nadesłał: Igor Hrywna
Wszystkie uwagi kierować proszę na adres bartek@beskid-niski.pl
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|