• Kościół Greckokatolicki
  • Kościół Prawosławny
  • Zielonoświątkowcy
  • Konwersja na prawosławie
  • Administracja Apostolska Łemkowszczyzny
  • Cerkwie i kościoły
  • Budowa cerkwi drewnianej
  • Losy cerkwi na Łemkowszczyźnie w XX wieku
  • Ikonostas
  • Ikony
  • Proces powstawania ikony
  • Galeria ikon
  • Symbolika krzyża
  • Kalendarz juliański
  • Konflikt o cerkiew w Polanach
  • Św.Maksym Gorlicki
  • Sanktuarium na Górze Jawor
  • Tradycje i wspomnienia Świąt Bożego Narodzenia
  • Tradycje wielkanocne
  • Dni pamięci za zmarłych

 

/ Łemkowie / Tematy religijne / Św.Maksym Gorlicki
 

Św. Maksym Gorlicki

Świaszczennomuczenik Maksym Gorlicki Jest symbolem męczeństwa Rusinów trwających przy swych tradycjach, umiłowaniu rodzinnej ziemi i przy Prawosławiu - wierze przodków. Urodził się 31 stycznia 1886 r. w łemkowskiej wsi Żdynia, rodzinie unickiego psalmisty Tymoteusza Sandowicza. Uczęszczając do gimnazjum w Nowym Sączu odznaczał się wielką pobożnością, a jego marzeniem było dostać się do klasztoru o ostrej regule, aby w nim w zupełności poświęcić się Panu Bogu.

Maksym Sandowicz ukończywszy IV klasę gimnazjalną, wstąpił do greckokatolickiego klasztoru o.o. Bazylianów w Krechowie. Nie znalazł tam jednak tego, czego pragnął - twardej klasztornej dyscypliny, życia wysoce ascetycznego, całkowitego oddania się Bogu. Po trzech miesiącach opuścił klasztor i przeniósł się do męskiego prawosławnego monasteru w Poczajowie. Tutaj znalazł to, czego szukał. W krótkim czasie zasłynął swymi cnotami i był uważany za wzorowego mnicha, nie bojącego się żadnej pracy. Dużo czasu spędzał w monasterskiej drukarni.

Kiedy klasztor odwiedził diecezjalny biskup Antoni (Chrapowicki) Maksyma przedstawiono jako wzorowego nowicjusza. Biskup odbył długie rozmowy z Maksymem. Radził mu przenieść się do seminarium duchownego w Żytomierzu, co też Maksym uczynił. Swój powrót do prawosławia udokumentował kończąc seminarium z wyróżnieniem. Wkrótce zawarł sakrament małżeństwa z Pelagią Hryhoruk (córką proboszcza parafii w Nowoberezowie k. Hajnówki), którą poznał w monasterze św. Onufrego w Jabłecznej nad Bugiem, gdzie spędzał swoje wakacje. 11 września 1911 r. przyjął święcenia kapłańskie od biskupa Antoniego Chrapowieckiego i powraca w strony rodzinne. W owym czasie na Łemkowszczyźnie zaczyna się ruch powrotu do Prawosławia Łemków.

We wsi Grab unicki ksiądz przestaje podczas liturgii wzywać wiernych do modlitwy za ,,wsich was prawosławnych chrystyjan" i wpisywać do ksiąg metrykalnych słowa "prawosławny". Pół wsi wędruje do Żdyni, do młodego duchownego, ojca Maksyma prosząc go wzięcie ich pod swoją opiekę duszpasterską. Otec Maksym przyjmuje zaproszenie parafian z Graba. Przyjechawszy do nich, zastał otwarte serca swoich współbraci i zamkniętą cerkiew, którą już 22 grudnia 1911 roku komisarz policji kazał zaplombować, mimo to zaczyna odprawiać służby w domach wiernych, za co zostaje ukarany przez jasielskiego starostę grzywną i ośmioma dniami aresztu.

Tak zaczyna się ciernista droga prawosławnego kapłana. Posługa kapłańska nie była łatwą i trwała zaledwie dwa lata, przerywana raz po raz 48 -godzinnymi pobytami w więzieniu. Ojciec Maksym powracał do domu, odprawiał Liturgie św., chrzcił dzieci i ponownie był aresztowany. Monarchia Austro-Węgieska, w odradzaniu się prawosławia (za Grabiem poszły Wyszowatka i Długie) widziała zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. 28 marca 1912 roku o. Maksym zostaje aresztowany i deportowany do Lwowa. Oskarżony zostaje między innymi o to, że spacerując z kolegą po moście w Czeremoszu zmierzył go krokami. Niezbędnym świadkiem oskarżenia w sprawie Sandowicza (ściśle według zasad austriackiej procedury sądowniczej), został niejaki Kuryłło, student Politechniki Lwowskiej. W celi zastał ks. Sandowicz trzech więźniów: Symeona Bendasiuka, naukowca i żurnalistę z Lwowa oskarżonego o rozpowszechnianie powieści Gogola, organizowanie burs i popieranie prawosławia, Bazylego Kołdrę, studenta prawa, zamieszkałego w Świątkowej Wielkiej, aresztowanego za otwarcie czytelni im. Kaczkowskiego w Świątkowej, oraz prawosławnego księdza Hnata (Ignacego) Hudymę. Wszystkim czterem więźniom groziła kara śmierci za zdradę stanu. Z procesem zwlekano ponad dwa lata, od roku 1912 do 1914 zbierano obciążające ich materiały. W tym czasie o. Maksyma odwiedził w więzieniu wysłannik metropolity unickiego Andrzeja Szeptyckiego, ks. Nikita Romaniuk. Proponowano mu powrót do unii. Ten powrót miał być równoznaczny ze zwolnieniem go z więzienia. O. Maksym odmówił. W kwietniu 1914 roku rozpoczął się proces, który przeszedł granice wszelkiej przyzwoitości. Przewodniczącym Sądu był radca Lewicki z dwoma pomocnikami - sędziami i personelem. Do decydowania o winie i karze oskarżonych było 24 sędziów przysięgłych. Każdego z oskarżonych bronił oddzielnie jeden adwokat, a nadto dr Solecki, narodowości polskiej, bronił jednocześnie wszystkich czterech więźniów. Na rozprawie, w charakterze świadków, przesłuchano ponad tysiąc osób, wrogów prawosławia, którzy stawiali nieprawdziwe i silnie obciążające ich zarzuty. Po wysłuchaniu świadków, głos zabrali adwokaci. Po wygłoszeniu przez nich długich, trwających niekiedy dwa dni, mów obronnych i dokonaniu wszelkich formalności sąd udał się na naradę. Po 10 minutach ogłoszony został wyrok, który brzmiał: "wszyscy czterej jednogłośnie uwolnieni od winy i kary".

Z więzienia we Lwowie ojciec Maksym wraca do Żdyni, gdzie po wybuchu I wojny światowej, w pierwszych dniach mobilizacji zostaje ponownie uwięziony, tym razem w gorlickim areszcie. Taki sam los spotkał także większość mieszkańców jego rodzinnej wsi Żdyni w tym także jego krewnych, którzy zostali oskarżenie o rusofilstwo i rzekome sprzyjanie Rosji. 6 września 1914 roku, ojciec Maksym, , zostaje na podwórzu gorlickiego więzienia rozstrzelany bez sądu i wyroku, z rozkazu rotmistrza Dietricha z Linzu. Po wyprowadzeniu o. Maksyma, rotmistrz zdjął mu metalowy krzyż kapłański i kredą namalował na sutannie krzyż. Naprzeciwko niego w odległości ok. 5 kroków postawił dwóch żołnierzy z nabitymi karabinami. Na rozkaz wystrzelono z karabinów. Po pierwszej salwie, usuwając się na ziemię, Maksym zdążył zawołać: "Naj żywe rusky narod i prawosławna wira". (Według innych przekazów, jego ostatnie słowa brzmiały: "Da żywet Światoje Prawosławije...") Rannego świaszczennika dobito strzałem z pistoletu w głowę (jak nakazywał przepis dotyczący zabijania skazańców). Z więziennych okien, na egzekucję, patrzyli więźniowie, w tym ojciec Tymoteusz i brzemienna żona Pelagia. Ciało o. Maksyma zostało pogrzebane bez kapłana na skraju gorlickiego cmentarza, pod ogrodzeniem.

Pelagia Sandowicz została wywieziona z Gorlic do obozu w Thalerhofie, gdzie urodziła syna, ochrzczonego po ojcu Maksym. Syn pogrobowiec został jak i ojciec księdzem prawosławnym. Pamięć Św. Maksyma Gorlickiego już od końca wojny jest czczona i pielęgnowana przez Łemków

Artykuł pochodzi ze strony internetowej Parafii Prawosławnej w Gorlicach
www.prawoslawne.gorlice.prv.pl
Autorem artykułu jest ks. Roman Dubec.
Dziękuję za zgodę na wykorzystanie tekstu


Wszystkie uwagi kierować proszę na adres bartek@beskid-niski.pl
beskid-niski.pl na Facebooku


 
2406

Komentarze: (0)Dodaj komentarz | Forum
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.

Imię i nazwisko:
E-mail:
Tekst:
Suma liczb 4 i 0: (Anty-spam)
    ;


e-mail: bartek@beskid-niski.pl
Copyright © 2003 - 2016 Wadas & Górski & Wójcik
Wsparcie graficzne: e-production.pl
praca w Niemczech|prosenior24.pl
Miód
Idea Team
Tanie odżywki
Ogląda nas 27 osób
Logowanie