Góry
  • Turystyka piesza
  • Mapa wydawnictwa PTR Kartografia na podkładzie map WIG
  • Mapa wydawnictwa Compass. Wydanie III z 2005 roku.
Łemkowie i Łemkowszczyzna
  • Łemkowie
Obiekty i miejscowości
  • Miejscowości
  • Cmentarze wojenne
  • Cerkwie i kościoły
  • Tabela obiektów
Przyroda
  • Przyroda
Noclegi
  • Noclegi
  • Jak znaleźć nocleg?
  • Dodaj ofertę
Galerie zdjęć
  • Najlepsze zdjęcia
  • Galerie tematyczne
  • Zdjęcia archiwalne
Informacje praktyczne
  • Przejścia graniczne
  • Komunikacja
  • Pogoda
Sport
  • Rower
  • Sporty zimowe
Portal beskid-niski.pl
  • Wyniki zakończonego konkursu
  • Księga gości
  • Subskrypcja
  • Linki
  • Mapa portalu

 

/ Obiekty / Kapliczka Kurierska
 

Kapliczka Kurierska

Kategoria:Kapliczki i krzyże przydrożne
Miejscowość:Wisłoczek (foto)


Tekst poniższy jest fragmentem książki "Leśne ślady wiary. Kapliczki i cmentarze na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie", której autorem jest Edward Marszałek

Położona jest w Beskidzie Niskim, na przełęczy pomiędzy szczytami Tołoczek (673 m) i Jawornik (762 m). Mimo że obecnie nazywana "kurierską", ma ta kapliczka swoje "wilcze" pochodzenie. Murowana, z głęboką wnęką, mieszcząca kilka figur i obrazków świętych, stoi dziś na terenie lasu państwowego w oddz. 135 b leśnictwa Rymanów Zdrój.

Inaczej tu jednak było kiedyś. Całe okoliczne wzgórza, stanowiące uroczysko zwane Hubinem, były odkryte, wokół rozpościerały się łąki, pastwiska i pola uprawiane przez mieszkańców wsi Królik Wołoski i Wisłoczek. Prowadziła tędy najkrótsza droga z doliny Taboru do doliny Wisłoka, przekraczająca przełęcz na wysokości 640 m n.p.m. Chodzili też tędy ludzie z Rymanowa i Wołtuszowej do Jaślisk, albowiem grzbietem gór wiódł wygodny górski płaj. Ludzkie ścieżki krzyżowały się tu zanim jeszcze powstała kapliczka.
W lutym 1850 roku, w ciemną noc miało tu miejsce dramatyczne wydarzenie. Młody kawaler z Wisłoczka chodził w zaloty do panny z Królika Wołoskiego, a że był zaślepiony miłością, nie zważał na żadne trudności. Niestraszny mu był chłód lutowych dni. Nie przestraszyło go też to, że w lutym dobiega końca cieczka wilków. Ta zuchwałość zgubiłaby go. Pewnego dnia zasiedział się u panny, do której "smolił cholewki" i, pomimo ostrzeżeń przyszłych teściów i ukochanej, postanowił wracać nocą do Wisłoczka. Na swoje nieszczęście na przełęczy, nieopodal wzgórza Kiczerka (642 m) został otoczony przez watahę wilków. Ratunkiem okazała się licha sosna rosnąca na środku pól uprawnych, jedyna w całej okolicy, na którą szybko się wdrapał. Jej rozłożyste gałęzie dawały oparcie, pozwalając uniknąć najgorszego. Tak "pilnowany" przez wilki spędził na drzewie całą noc. Nad ranem, gdy zniechęcone odeszły w las, skostniały z zimna kawaler zszedł z drzewa i chyłkiem pobiegł do swego domu. Pamiętając, że jego nocny powrót z randki mógł się zakończyć nieszczęśliwe, w podziękowaniu za ocalone życie, postanowił wybudować przy polnej sośnie kapliczkę. Kamień na jej ściany zwoził w pocie czoła aż z doliny Taboru w Króliku Wołoskim, gdzie płaskie ciosy piaskowca można było wydobywać wprost z podmytych brzegów rzeki. Wreszcie przykryta dachem i zwieńczona dębowym krzyżem kapliczka stanęła pośród pól, przypominając o zdarzeniu sprzed lat. Taką wersję wydarzeń przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie mieszkańcy okolicznych wsi.
Latem przechodzący tędy ludzie przystawiali, by pomodlić się przed wizerunkiem Matki Boskiej, zimą zaglądały tu pewnie i wilki, które w pobliskich lasach miały swe siedliska. Ludzie mówili, że tuż za wsią Wisłoczek, w uroczysku zwanym Wilcze Jamy, przez lato wychowują one swe młode. Zimą z kolei całą watahą wyły w pobliskim Diablim Dole, ale nie odważyły się już zaatakować człowieka na płaju.
Kapliczka była znakomitym punktem orientacyjnym. Stąd rozciągały się wspaniałe widoki na Beskid Niski, tędy też prowadziły w czasie ostatniej wojny trasy kurierów polskich, dzięki którym okupowany kraj utrzymywał łączność z rządem emigracyjnym. Kapliczka była również miejscem spotkań kurierów z przewodnikami. Obok niej wiódł szlak kurierski "Jaga". Zamieszkująca tu wówczas ludność łemkowska sprzyjała okupantowi, stąd kurierzy musieli przemierzać te okolice nocą - wówczas kapliczka była ważnym punktem orientacyjnym. Wielokrotnie przekradał się tędy Jan Łożański (ps. "Orzeł", kurier Komendy Głównej AK), który w swoich wspomnieniach napisał: "...schodzenie z Działu sprawiło nam wiele trudności. Śnieg był tu głęboki i sięgał powyżej kolan. Marsz stawał się coraz wolniejszy. Teraz naszym przewodnikiem był Bronek Przybylski, znający doskonale tę okolicę. Idąc w kierunku Rymanowa spotkaliśmy przy drodze kapliczkę, przy której pomodliliśmy się, szczerze dziękując Bogu za szczęśliwe dojście do naszego rodzinnego kraju...".
W 1947 roku wysiedlono stąd ludność łemkowską, niektóre okoliczne wsie, jak: Wisłoczek, Królik Wołoski czy Wołtuszowa niemal zupełnie wyludniły się. Znów częściej od ludzi zaglądały tu wilki. W latach 50. było ich tak wiele, że zorganizowano finansowaną przez rząd akcję ich zwalczania. Wówczas na Wilczą Polanę pod Wołtuszową zwabiano te drapieżniki na wykładane ścierwo i strzelano do nich bez miłosierdzia. Osadnicy, którzy ściągnęli na ten teren musieli się zmagać z surowymi górskimi warunkami i z... wilkami. Jeszcze w 1977 roku pracujący przy dozorze bydła w Wisłoczku Józef Puchalik, wielokrotnie odpędzał wilki od stada przy pomocy siekiery i z dreszczem wspomina, że wcale nie chciały uciekać. Tymczasem na grzbiecie wokół kapliczki leśnicy posadzili ponad 500 hektarów nowego lasu. Młodniki rosły pięknie i wkrótce przegoniły nawet rosochatą sosnę przy kapliczce. Zresztą staruszka uschła już a jej odpadające konary uszkodziły starą budowlę. Zresztą dębowy krzyż wieńczący ją zbutwiał zupełnie. Tylko we wnęce wciąż stały figurki świętych, niektóre mocno już zniszczone zębem czasu.
Wtedy właśnie Józef Puchalik postanowił kapliczkę odrestaurować. Wciąż miał w pamięci własne spotkania z wilkami, gdy wieczorami wybierał się do swej narzeczonej, Zofii, mieszkającej w Króliku Polskim. Zawsze przecież przechodził koło kurierskiej kapliczki.
Wpierw postawił ogrodzenie z metalowej siatki, żeby wypasane w tej okolicy bydło nie zaglądało do wnęki i nie wyjadało przynoszonych tu świeżych kwiatów. Następnie wyremontował dach i pomalował blachę, z metalu wykonał krzyż, zachowując jego dawny kształt. Następnie przyszedł czas na otynkowanie murów, z których deszcze wypłukały już starą zaprawę. Porządkując wnękę, natknął się na zjedzony częściowo przez myszy obraz w ramce. Zagadką jest, skąd się tam wziął, gdyż wcale nie przedstawiał świętej osoby. Po jego wyjęciu ukazały się strzępy umowy o pożyczkę pieniężną, zawartej końcem XIX w. przez kogoś, kto wyjeżdżał do Ameryki za chlebem i u sąsiada zaciągnął dług na opłacenie biletu na statek. Zapewne nie żyją już sygnatariusze umowy, której treść przez prawie wiek kryła "kurierska" kapliczka. Początkiem lat 90. ludzie z Królika zaczęli chodzić tu w majowe wieczory i śpiewać pieśni maryjne. Na kawałkach pni zamocowano prymitywne ławki z żerdzi dla wygody uczestników "majówek". Pieczę nad kapliczką sprawują Józef Puchalik i Józef Kądziołka (pracownik Nadleśnictwa Rymanów).
Od momentu zbudowania kapliczki minęło już półtora wieku. Niegdyś stała ona pośród uprawianych pól, dziś znalazła się w środku ostępu leśnego. Nie ma już Łemków w Króliku i Wisłoczku a pobliską granicę można przekraczać bez obawy o swoje życie. Do kapliczki dociera się pieszo lub na dwóch kółkach, gdyż leśną drogą poprowadzono obok niej szlak rowerowy.

Edward Marszałek
Liczba zdjęć: 0

Aktualizacja: 2012-12-04




beskid-niski.pl na Facebooku


 
1

Komentarze: (0)Dodaj komentarz | Forum
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.

Imię i nazwisko:
E-mail:
Tekst:
Suma liczb 7 i 0: (Anty-spam)
    ;


e-mail: bartek@beskid-niski.pl
Copyright © 2003 - 2016 Wadas & Górski & Wójcik
Wsparcie graficzne: e-production.pl
praca w Niemczech|prosenior24.pl
Miód
Idea Team
Tanie odżywki
Ogląda nas 37 osób
Logowanie