|
|
 |
|
"Gazeta Gorlicka" - piątek 31 sierpnia 2007 ("Gazeta Gorlicka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")
"Uzdrowisko odżyło"
Sezon mija, a turystów coraz więcej
Za parę dni kończą się wakacje,
turyści i wczasowicze
wracają z urlopów, dzieci szykują się do szkoły. Jakie było lato
- sprawdziliśmy w perełce
naszego powiatu - w Wysowej-
Zdroju.
Park Zdrojowy jest pełen ludzi
- spacerują mamy z wózkami,
wczasowiczki plotkują na
ławkach, alejki są pełne ludzi.
Na głównej ulicy uzdrowiska
porozstawiane stragany z pamiątkami z drewna, skóry, wyroby
regionalne. Przed "Gościnną chatą" sznur aut,
w środku tłok, ludzie czekają
na wolny stolik. Uzdrowisko
tętni życiem. Właściciele kwater
mówią, że nie nadążają
prać pościeli, bo cały czas jest
wymiana turystów.
- Sezon się nie skończył, mamy
rezerwacje do końca sierpnia.
Ludzie się przekonali, że
warto zainwestować w agroturystykę, obłożenie mieliśmy
prawie stuprocentowe. Wczasowicze
chwalą ciszę i spokój,
a przede wszystkim gościnność
gospodarzy - mówi Mikołaj
Prokopowicz, sołtys Wysowej-
Zdroju. Jego żona Julia, przewodnicząca Nowosądeckiego
Stowarzyszenia Agroturystyki
oddziału gminnego w Uściu
Gorlickim. - To było dobre lato.
Goście chwalą piękne okolice,
to, że mają gdzie chodzić, że są
imprezy, atrakcje, zabiegi, basen
w Gliniku. Marzymy, by
przynajmniej dwa miesiące
w zimie mieć takie - dodaje.
U Heleny Baranowskiej
w Hucie Wysowskiej nie ma
wolnego miejsca do połowy
września. To gospodarstwo
agroturystyczne leży na uboczu
uzdrowiska, wokół las, gości kuszą niskie ceny i domowe
jedzenie.
- Mieliśmy prawie w stu procentach
zajęte miejsca w pensjonacie.
Goście cieszą się atrakcjami,
Jarmarkiem Folklorystycznym,
wystawą Jerzego Łakomskiego
w pijalni, wykładem
profesora Franciszka Ziejki
- mówi Irena Sulicz, właścicielka
pensjonatu Ramis.
- Na wakacjach były dzieci
z Warszawy, Radomia, Krakowa,
dominowały 10-latki uczące się konnej jazdy. Konie cieszą się dużym powodzeniem,
całe lato trwa nauka jazdy konnej,
mamy 11 koni - opowiada
Maryla Mojsiejuk.
W pijalni tłum ludzi. Za ladą
Tadeusz Poręba, podaje wodę,
w tzw. międzyczasie opowiada
historię powstania pijalni.
- Mieszkam w Zabrzu, przyjechałam tu do rodziny. Przed
wojną wydawałam wodę w pijalni.
Przychodzili głównie Żydzi,
grzałam im wodę mineralną na maszynkach na denaturat.
Wychodzili na zewnątrz
i płukali tą wodą nosy na trawniku.
Pracowałam tu przez dwa
miesiące wakacji. Zarabiałam
12 złotych na miesiąc, za to kupiłam przybory szkole. Wtedy
były tylko trzy wody: Bronisława,
Józefina, Słone i były ustawione
inaczej - wzdłuż. Na zewnątrz pijalnia jest identyczna,
w środku teraz jest ładniej. Wysowa
wypiękniała - porównuje
80-letnia Olga Szkimba.
EWA BUGNO
Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.
Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres
subskrypcja@beskid-niski.pl
Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
 |
1149 Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
|