Góry
  • Turystyka piesza
  • Mapa wydawnictwa PTR Kartografia na podkładzie map WIG
  • Mapa wydawnictwa Compass. Wydanie III z 2005 roku.
Łemkowie i Łemkowszczyzna
  • Łemkowie
Obiekty i miejscowości
  • Miejscowości
  • Cmentarze wojenne
  • Cerkwie i kościoły
  • Tabela obiektów
Przyroda
  • Przyroda
Noclegi
  • Noclegi
  • Jak znaleźć nocleg?
  • Dodaj ofertę
Galerie zdjęć
  • Najlepsze zdjęcia
  • Panoramy sferyczne
  • Galerie tematyczne
  • Zdjęcia archiwalne
Informacje praktyczne
  • Przejścia graniczne
  • Komunikacja
  • Pogoda
Sport
  • Rower
  • Sporty zimowe
Portal beskid-niski.pl
  • Wyniki zakończonego konkursu
  • Księga gości
  • Subskrypcja
  • Linki
  • Mapa portalu

 

/ Aktualności /
 
"Gazeta Nowosądecka" - piątek 11 stycznia 2008
("Gazeta Nowosądecka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")

"Wigilia po łemkowsku"

Z wizytą w rodzinie poety, dziennikarza, literata i malarza Władysława Grabana

Fylypiłka - post trwający od 28 listopada, zawdzięczający swoją nazwę świętemu Filipowi 6 stycznia, wraz z nadejściem łemkowskiej Wigilii dobiega końca. Tego właśnie wieczoru zasiadłem wraz z rodziną Grabanów do wspólnej wieczerzy. Zgodnie z tradycją głowa rodziny Władysław Graban zapalił świecę usadowioną w garnuszku ze zbożem, po czym wszyscy głośno odmówili modlitwę i zaśpiewali "Tropar rożdestwa" - łemkowską kolędę. Zanim usiedliśmy, gospodarz złożył życzenia i podzielił prosforę - poświęcony chlebek symbolizujący Ciało Chrystusa.

Ząbek czosnku
- Aby w nowym roku zdrowie dopisywało, każdy musi zjeść ząbek czosnku z solą i chlebem - wyjaśnia Władysław Graban. - Jadło na wigilijnym stole postne i proste - tradycyjną podstawą wigilijnego jadłospisu Łemków są potrawy ugotowane z tego, co zrodziła ziemia żywicielka.
Jednym z pierwszych dań jest kiesłycia (żur z owsa).
Przodkowie Władysława Grabana uprawiali ziemię. W Gładyszowie jego prapradziadek Teofil, który wyjeżdżał na zarobek za ocean, wybudował młyn i elektrownię wiatrową oraz postawił trzy domy. Wszystko jednak, co było owocem ciężkiej pracy, stracił, kiedy w 1947 r. wojsko zapukało do ich chyży (łemkowski dom), dając kilka godzin na spakowanie się i opuszczenie domostw. W spiekocie i deszczu czekali na pociąg, którym wywieziono ich na Zachód w ramach akcji "Wisła".

Cierpki kompot
- Popijając potrawy juchą (kompot z suszonych owoców), pomyślałem sobie, że nie jest tak cierpka jak w dzieciństwie - wspomina Graban.
Wczesne dzieciństwo spędził na obczyźnie. Mając siedem lat, wrócił z rodzicami do Gładyszowa. W wieku 18 lat stracił ojca, który zmarł, doczekawszy zaledwie 43. wiosny. Musiał szybko wydorośleć. Trzy lata później poznał swoją przyszłą żonę Olenę. W Sosnowcu przyszedł na świat ich syn Artur.
Ksiądz Artur od kilku już lat nie zasiada z rodziną do wełyji (wigilia). Z racji licznych obowiązków w parafiach Ługi i Brzoza, leżących nieopodal Strzelec Krajeńskich (Pomorze), gdzie jest proboszczem. Święta spędza z żoną Magdaleną i trzema córkami - Olgą, Wiktorią i Julią.
Przy wigilijnym stole z rodzicami zasiadają ich cztery córki: Ewelina, Marta, Natalia i Oksana oraz zięć i wnuczęta.
Wszyscy czekają na kolejnego członka rodziny, który ma do niej niebawem dołączyć.
- Damy mu imię Aleksander - informuje Marta, przyszła mama.
Z rodzicami mieszkają dwie córki - Natalia i Oksana. Najmłodsza Oksana chyba najbardziej się wdała w ojca: pisze wiersze, maluje, interesuje się dziennikarstwem i fotografią.

Debiut w "Krakowskiej"
Władysław Graban parę dni temu ukończył 54 lata. Należy do grona najwybitniejszych poetów, literatów, dziennikarzy, redaktorów, działaczy kultury łemkowskiej. Teraz trochę jakby przyhamował w mnogości swoich pomysłów i inicjatyw, bo trafił na swoje drugie miejsce na ziemi - Wołowiec. Ale z dumą podkreśla, że swoją małą ojczyznę odnalazł przed laty w Krynicy.
Jego losy są typowe dla pokolenia Łemków, których rodzicom nie było dane przeżyć lata na ojcowiźnie. Na nowo odkrywał swoje korzenie.
- Olśniła mnie niepowtarzalna uroda Łemkowyny - mówi.
Debiutował swoją poezją na łamach "Gazety Krakowskiej" w 1984 r. Jego wiersze recenzował Jacek Kajtoch.
- Po osiedleniu się w Krynicy zacząłem parać się fotografowaniem i wspólnie z panem Antonim Krohem i Krynickim Towarzystwem Fotograficznym zorganizowaliśmy plener fotograficzny pod nazwą "Bartne 1982" - wspomina. Yo przecudna wieś z dwiema cerkwiami i starymi spichlerzami. W jednej z cerkwi zorganizowaliśmy wystawę. I wtedy w rozmowach z panem Antonim pojawił się pomysł na zorganizowanie czegoś w rodzaju festiwalu, na którym moglibyśmy prezentować malarstwo i muzykę Łemkowyny. Tak narodziły się warsztaty plenerowe w Czarnej koło Uścia Gorlickiego w 1983 r. To była pierwsza Watra - Festiwal Kultury Łemkowskiej.

Własna parafia i oaza z muzami
Kilka rodzin łemkowskich - Grabanowie, Pelakowie, Wasienkowie - postanowiło założyć parafię. W 1980 r. przy pomocy dziekana Jakimiuka, mieszkającego wówczas w Gładyszowie, stworzono ją w Krynicy. Ostatecznie parafia została erygowana w 1981 r.
- Potem zbudowaliśmy własną cerkiew prawosławną pod wezwaniem św. Włodzimierza - mówi Graban.
- A Wołowiec jest od lat moją inspiracją dla twórczości i oazą do błogiego wypoczynku - mówi poeta. - Znaleźliśmy przed laty w Bereście starą łemkowską chyżę i spichlerze. Rozebrałem ją od fundamentów po komin i przewiozłem do Wołowca. To najpiękniejsze miejsce na świecie, oczywiście po Krynicy.
Władysław pracuje w Uzdrowisku Krynica Żegiestów S.A. w dziale marketingu. Żona - Helena w Urzędzie Miasta.
- Dobrze, kiedy ma się pachnący starym drewnem dom. Inaczej można zwariować - wzdycha Władysław.

Pieniążek w pierogu
Tego wieczoru łatwo dostrzec, że Władysław i jego rodzina są wierni łemkowskiej tradycji. Z pewnością przekażą ją młodszemu pokoleniu. Kilkuletni Mikołaj i jego siostra Oleńka są jeszcze za mali, żeby zrozumieć wagę wigilijnego wieczoru, ale z pewnością go zapamiętają.
Ucieszyłem się, kiedy znalazłem pieniążek w jednym z pierogów. Przyznam, że musiałem ich sporo zjeść, zanim na niego natrafiłem, ale skoro przesąd mówiący o powodzeniu się sprawdzi - warto było!
To już ostatnia potrawa. Dym zgaszonej świecy na szczęście nie unosi się w stronę drzwi, więc nikt z rodziny nie odejdzie. Pozostaje zatem radosne kolędowanie, co niesie wieść, że Chrystos rażdajetsia.
Dziękuję Wam, Oleńko i Władysławie, za te cudowne chwile!
JERZY WIDEŁ




Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.



Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres

subskrypcja@beskid-niski.pl

Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"

beskid-niski.pl na Facebooku


 
878

Komentarze: (0)Dodaj komentarz | Forum
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.

Imię i nazwisko:
E-mail:
Tekst:
Suma liczb 8 i 8: (Anty-spam)
    ;


e-mail: bartek@beskid-niski.pl
Copyright © 2003 - 2016 Wadas & Górski & Wójcik
Wsparcie graficzne: e-production.pl
praca w Niemczech|prosenior24.pl
Miód
Idea Team
Tanie odżywki
Ogląda nas 28 osób
Logowanie