Góry
  • Turystyka piesza
  • Mapa wydawnictwa PTR Kartografia na podkładzie map WIG
  • Mapa wydawnictwa Compass. Wydanie III z 2005 roku.
Łemkowie i Łemkowszczyzna
  • Łemkowie
Obiekty i miejscowości
  • Miejscowości
  • Cmentarze wojenne
  • Cerkwie i kościoły
  • Tabela obiektów
Przyroda
  • Przyroda
Noclegi
  • Noclegi
  • Jak znaleźć nocleg?
  • Dodaj ofertę
Galerie zdjęć
  • Najlepsze zdjęcia
  • Panoramy sferyczne
  • Galerie tematyczne
  • Zdjęcia archiwalne
Informacje praktyczne
  • Przejścia graniczne
  • Komunikacja
  • Pogoda
Sport
  • Rower
  • Sporty zimowe
Portal beskid-niski.pl
  • Wyniki zakończonego konkursu
  • Księga gości
  • Subskrypcja
  • Linki
  • Mapa portalu

 

/ Aktualności /
 
"Gazeta Gorlicka" - piątek 18 stycznia 2008
("Gazeta Gorlicka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")

"Dworskie zaślubiny"

Karwacjanie i Gładysze jedną rodziną

Pierwsze informacje o chęci utworzenia w Gorlicach nowej placówki kulturalnej pojawiły się już w 2003 roku. Temat wrócił w październiku 2006 roku. Spotkali się wtedy w Szymbarku ci, którym nieobojętny był los niszczejącego szymbarskiego kasztelu.
Wśród przyjaciół dawnej siedziby Gładyszów znalał się między innymi Janusz Sepioł, ówczesny marszałek województwa małopolskiego. Był on też inicjatorem wydzielenia z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu Ośrodka Budownictwa Ludowego w Szymbarku wraz z cerkwią w Bartnem i utworzenia wraz z Małopolską Galerią Sztuki "Dwór Karwacjanów" nowej jednostki kulturalnej. W spotkaniu uczestniczyli także Mirosław Wędrychowicz, starosta gorlicki, Jan Miksiewicz, zastępca wójta gminy Gorlice i Andrzej Orchel, ówczesny wiceburmistrz miasta oraz Wacław Kawiorski, dyrektor Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu.
Wszyscy byli zgodni, że głównym celem powołania nowej jednostki będzie przede wszystkim rewitalizacja zabytkowego kasztelu i stworzenie z Szymbarku atrakcyjnego produktu turystycznego. Skoro zaś kasztel to i skansen budownictwa ludowego, i cerkiew w Bartnem.
Prace ruszyły w szybkim tempie. Powstawały kolejne projekty i plany remontowe. Odbywały się następne spotkania. W końcu udało się. Sejmik Województwa Małopolskiego podjął uchwałę, w której powierzył powiatowi gorlickiemu od 1 stycznia bieżącego roku prowadzenie samorządowej instytucji kultury pod nazwą Muzeum - Dwory Karwacjanów i Gładyszów.
Zanim jednak będzie można pochwalić się konkretnymi efektami działalności, potrzebny jest ogromny nakład pracy i pieniędzy.

Ambitne zamierzenia i plany
- Muzeum - Dwory Karwacjanów i Gładyszów to wprawdzie nowa instytucja, ale jest to także idea promująca szeroki zakres działań na rzecz kompleksowego programu rewitalizacji, opieki i promocji zabytków ziemi gorlickiej - mówi Zdzisław Tohl, dyrektor placówki.
W założeniu muzeum będzie prowadziło szeroko rozumianą działalność edukacyjną, turystyczną i promocyjną. Stworzenie muzeum ma pozbudzić do aktywności społeczność lokalną samorządowców i radnych w dziele ratowania własnej historii.
- Przecież to właśnie oni są najbliżej ludzi, znają nie tylko ich materialne, ale również duchowe potrzeby. Konieczna będzie więc współpraca, wzajemne zaufanie, a nie antagonizmy - podkreśla Tohl. - Mamy tak bogatą historię, że można by nią obdzielić kilka miast. Wspomnę tylko o bitwie gorlickiej, kulturze łemkowskiej czy przemyśle naftowym - przekonuje dyrektor. - Mamy więc poważny dylemat, jakie działania podjąć, by nie stracić na zawsze tego, co jeszcze pozostało z dziedzictwa historycznego Gorlickiego - mówi dalej.
Na tym jednak nie koniec, bowiem muzeum zamierza nawiązać kontakty z uczelniami artystycznymi nie tylko z Polski. Plenery malarskie czy fotograficzne są dobrym powodem do nawiązania szerszej współpracy. Nie można także zapominać o podstawowej jego funkcji, jaką jest gromadzenie i udostępnianie zbiorów, jak również dbałość o istniejące już eksponaty.
Być może realizacji doczeka się pomysł, z którym jakiś czas temu wyszedł Andrzej Stasiuk. Pisarz mówił wtedy o zorganizowaniu w Gorlickiem forum pisarzy południowo-wschodniej Europy.

Kasztel gotowy za trzy lata?
W skład Muzeum wchodzi Galeria Sztuki w Gorlicach, Ośrodek Budownictwa Ludowego w Szymbarku i cerkiew w Bartnem. Niebawem ma powstać kolejny oddział, jakim będzie Kasztel w Szymbarku. Pochodzący z XVI wieku obiekt w zasadzie od drugiej wojny światowej zmieniając co raz właścicieli niszczał coraz bardziej. Po powołaniu do życia muzeum, jego przyszłość zaczyna się klarować.
- Gotowy jest już projekt budowlany na zagospodarowanie dworu. Konieczne będzie przebudowanie niektórych pomieszczeń i stworzenie nowych klatek schodowych - mówi Leszek Brzozowski, kierownik skansenu w Szymbarku.
Renesansowy kasztel ma być jedną z głównych atrakcji i finansową lokomotywą dla całego muzeum.
Dzisiaj we wnętrzu obiektu z historycznego wyposażenia pozostało niewiele - kilka kamiennych kominków, okienne obramowania. W jednym z alkierzy zachowały się fragmenty ściennej polichromii.
Przestrzeni do wykorzystania jest sporo. Ma się tam więc znaleźć miejsce na sale konferencyjne, wystawy. Planuje się organizowanie plenerów i warsztatów artystycznych czy naukowych. Być może pojawi się tam teatr.
- Ten obiekt musi żyć. Już teraz pojawiają się różne osoby i instytucje, które mają pomysł na zagospodarowanie wnętrza - chcą organizować pokazy, premiery, wszystko, co potrzebuje dużych przestrzeni - cieszy się dyrektor Tohl
. Ponieważ koszt remontu i przystosowania kasztelu do celów turystycznych jest ogromny i byłby nie do udźwignięcia dla muzeum, a nawet budżetu powiatu, gotowy jest już projekt o dofinansowanie. Środki mają pochodzić z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Wniosek opiewa na kwotę 7,5 mln złotych.
Nieoficjalnie wiadomo, że cała kwota została zabezpieczona w budżecie województwa małopolskiego. Ponieważ potrzeby są znacznie większe, nie będzie to jedyne źródło finansowania.
- Półtora miliona muszą dołożyć samorządy lokalne - wyjaśnia Tohl.
Remontowi kasztelu towarzyszyć ma budowa hotelu na 47 miejsc noclegowych oraz mieszczącej się w nim restauracji. Hotel ma powstać w miejsce zniszczonego i przeznaczonego do rozbiórki budynku dworskich czworaków. Takie zaplecze jest niezbędne.
- Turyści chcą zazwyczaj połączyć ucztę dla ducha z tą dla ciała - podkreśla z uśmiechem dyrektor.
Na przyjęcie pierwszych turystów ten zabytkowy dwór obronny ma być gotowy w 2010 roku.
- Termin realizacji inwestycji jest realny. Jeśli pozyskamy obiecane pieniądze z MRPO, to jednym zwarunków ich otrzymania będzie zobowiązanie wywiązanie się z terminu zakończenia prac - zapewnia.
Kasztel ma zostać także włączony do sieci europejskich instytucji kultury, które działają w podobnych obiektach we Francji, Niemczech, Słowacji czy Węgrzech.

Strzecha przede wszystkim
Kolejną ważną częścią składową muzeum jest Ośrodek Budownictwa Ludowego. Kilkanaście zabytkowych obiektów, wymaga już teraz pilnej pomocy.
- Musimy wymienić co najmniej sześć strzech, którymi pokryte są chałupy - mówi Leszek Brzozowski.
Problem nie pojawił się dzisiaj. Istnieje już od dawna.
- Wszystko rozbija się o pieniądze. Jedna strzecha to cztery tony słomy, powiązanej w tak zwane kiczki. Ich zakup i położenie na jednym budynku to średni wydatek 20 tys. złotych - wyjaśnia Zdzisław Tohl.
Słoma wykorzystywana do pokrywania dachów pochodzi ze skoszonego kosą w odpowiednim czasie żyta. Musi być lekko zielone, z niewykształconym kłosem.
- Wtedy jest najbardziej elastyczne, łatwo z niego wyplatać wspomniane już kiczki - dodaje Brzozowski. - Takim tradycyjnym rolnictwem zajmują się gospodarze na Lubelszczyźnie - wyjaśnia.
Innym problemem, z jakim przyjdzie zmierzyć się przy renowacji obiektów w skansenie, jest brak rzemieślników, którzy potrafiliby świadczyć takie usługi.
- Dobrze położona strzecha wytrzymuje od przez 50, może nawet 70 lat. Warto więc zainwestować - mówi z uśmiechem
Na razie nie ma też mowy o zakupie nowych obiektów.
- Trudno by było je znaleźć. Niebagatelną rolę i tutaj pełnią pieniądze. Podam prosty przykład. Kupiliśmy w Rożnowicach stary spichlerz. Został rozebrany, a wszystkie elementy zabezpieczone. Zrobienie kamiennego fundamentu, odbudowa dachu i ponowne złożenie spichlerza oszacowano na 100 tys. złotych - tłumaczy Leszek Brzozowski.
Wymiany wymagają też polepy na podłogach w chałupach. Nie obędzie się bez impregnacji drewnianych ścian, która trzeba co kilka lat powtarzać.

Łemkowski skansen w Bartnem?
- Chcielibyśmy w ramach działań podejmowanych przez muzeum ożywić Bartne. Wokół tamtejszej cerkwi, która jest przecież częścią składową naszego muzeum jest kilka starych, nadal zamieszkałych łemkowskich chyży. Może udałoby się zrobić tam coś w rodzaju żywego skansenu - snuje plany dyrektor Tohl.
Dyrektor podkreśla, że tamtejsza ludności i proboszcz parafii są zaangażowani w stworzenie takiego miejsca. Byłoby ono idealne do zaprezentowania tradycji i kultury łemkowskiej czy pokazania lokalnego rzemiosła.
- Turyści, którzy często przyjeżdżają do nas z daleka, chcą widzieć coś więcej niż tylko obrazy czy eksponaty w muzeum - choćby były najciekawsze. Niejednokrotnie chcą czegoś "żywego". Przed takim łemkowskim domem mógłby siedzieć na przykład kamieniarz czy łyżkarz. Gospodynie mogłyby częstować potrawami tradycyjnej kuchni łemkowskiej - dodaje po chwili Tohl.
Sfera planów przechodzi powoli w sferę ich realizacji. Jak zawsze pojawią się pewnie maruderzy, którzy wytkną, że władze inwestują pieniądze, które można by wykorzystać na praktyczniejszy cel niż ruiny i strzechy. Warto jednak pamiętać, że dziedzictwo kulturalne jest tym, co kształtuje wrażliwość i otwartość - nie tylko u młodych.

A jeśli pieniędzy zabraknie...
Jedna z legend związanych z szymbarskim kasztelem mówi o tym, że pod dworem istnieje jaskinia pełna skarbów i kosztowności. Drogocenności pilnują nie kto inni, jak diabli. Tylko raz w roku, w Niedzielę Palmową opuszczają swoje strażnice i udają się w tylko sobie znane miejsce. To jedyna szansa, aby śmiertelnicy mogli uszczknąć kawałek skarbu. Legenda głosi, że nie jeden próbował, ale zachwycony widokiem, zapominał o diabelskich strażnikach. Ci zaś natknąwszy się na nieproszonych gości, pozostawiali ich na zawsze w dworskich podziemiach. Gdyby kiedyś brakło pieniędzy na kolejne inwestycje, może warto by sprawdzić, czy legenda ma w sobie coś z prawdy?
HALINA GAJDA




Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.



Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres

subskrypcja@beskid-niski.pl

Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"

beskid-niski.pl na Facebooku


 
790

Komentarze: (0)Dodaj komentarz | Forum
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.

Imię i nazwisko:
E-mail:
Tekst:
Suma liczb 8 i 8: (Anty-spam)
    ;


e-mail: bartek@beskid-niski.pl
Copyright © 2003 - 2016 Wadas & Górski & Wójcik
Wsparcie graficzne: e-production.pl
praca w Niemczech|prosenior24.pl
Miód
Idea Team
Tanie odżywki
Ogląda nas 18 osób
Logowanie