|
|
 |
|
"Gazeta Gorlicka" - piątek 25 stycznia 2008 ("Gazeta Gorlicka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")
"Dokument tego
co odchodzi"
Nowa książka księdza Romana Dubeca i Adama Janczy - "Inwentaryzacja cmentarzy
łemkowskich w nieistniejących wsiach na terenie gmin Sękowa i Uście Gorlickie"
Diecezjalny Ośrodek Kultury
Prawosławnej "Elpis"
w Gorlicach od początku
swego istnienia
działa m.in. na rzecz ratowania
lokalnego dziedzictwa kulturowego.
Jednym z priorytetów
są prace porządkowe, remontowe
i inwentaryzacyjne
na opuszczonych łemkowskich
cmentarzach Beskidu Niskiego.
Efektem prac inwentaryzacyjnych
jest książka ks. Romana
Dubeca i Adama Janczy "Inwentaryzacja
cmentarzy łemkowskich
w nieistniejących
wsiach na terenie gmin Sękowa
i Uście Gorlickie". Wydana
została przez Diecezjalny Ośrodek
Kultury Prawosławnej "Elpis"
przy pomocy Departamentu
Wyznań i Mniejszości
Narodowych i Etnicznych
MSWiA.
Wydawca precyzuje: "inwentaryzacja
(...) oprócz fotograficzno-
opisowej części zawiera
również inskrypcje, które
udało się odczytać. Niestety,
mamy świadomość, że za kilka
lat odczytanie może stać się
niemożliwe. Pragniemy zachować
to, co jeszcze można uratować,
przynajmniej... na kartkach
papieru".
W ślad
za Andrzejem Piecuchem
- Kilkanaście lat temu, za czasów
studenckich, kiedy często
odwiedzałem Łemkowszczyznę,
spotkałem się z pozycją Andrzeja
Piecucha "Nad Sękówką".
W książce tej od samego początku
zainteresowała mnie jedna
rzecz - inwentaryzacyjna forma
ukazania krzyża - jego wymiarów,
zdjęcia przedstawiające
stan obecny. Już wówczas
wiedziałem, że jest to wspaniały
dokument tego, co odchodzi,
znika - mówi ks. Dubec.
Zwraca uwagę, że krzyże
ulegają stopniowej destrukcji
ze względów atmosferycznych
czy też mechanicznych -
umyślnych bądź przypadkowych
zniszczeń.
- Osobiście zależało mi,
oprócz pójścia za Andrzejem
Piecuchem w zmierzeniu
krzyży, na spisaniu inskrypcji
nagrobnych, bo one, niestety,
najszybciej ulegają procesom
wietrzenia kamienia. Na zachowaniu
imion, nazwisk
osób, które spoczywają na danym
cmentarzu, a żyły we
wsiach, które dzisiaj nie istnieją.
To główny cel działań
Ośrodka. Efektem jest niesamowita
satysfakcja, wyciskająca
nawet łzy wzruszenia, kiedy
dzięki naszym działaniom ludzie
odnajdują miejsca spoczynku
swoich przodków, a takie
sytuacje zdarzyły się już kilkakrotnie
- dodaje ks. Dubec.
Krzyże świadkami historii
Ks. Roman Dubec urodził się
w dawnym województwie legnickim
w rodzinie wysiedleńców
w ramach Akcji Wisła.
Obecnie jest dyrektorem Diecezjalnego
Ośrodka Kultury Prawosławnej
w Gorlicach, dziekanem
Okręgu Nowosądeckiego.
Wspomina, że na zachodzie
Polski nie można zobaczyć
krzyży kamiennych podobnych
jak na Łemkowszczyźnie.
- Te w beskidzkich górach
od samego początku mnie
urzekły. Niestety, nie we
wszystkich miejscach, które
odwiedzałem, krzyże te były
w normalnym stanie. Widziałem
wiele połamanych, miały
poucinane ukośne poprzeczki
krzyża, zarośnięte były trawą -
mówi.
Krzyż dominuje w tej książce
- uczy szacunku i poszanowania
miejsc wiecznego spoczynku.
Jest też źródłem informacji.
Przedstawia m.in. imiona,
nazwiska osób zmarłych.
Nie jest niemym świadkiem
historii - przemawia, udowadniając,
że nie uległ korozji czasu.
- Krzyż jest symbolem zwycięstwa
Chrystusa nad grzechem
i śmiercią. Swój początek
bierze od wcielenia Chrystusa.
Na jutrzni zakończenia
święta Narodzenia Chrystusa
czytamy "Oto Baranek Boży,
który bierze grzech świata jako
Bóg, w żłobie leży jako młodzieniec".
Wcielenie jest początkiem
Krzyża i Zmartwychwstania.
Pan nasz Jezus Chrystus
umarł na krzyżu, ale
z martwych wstał jako zwycięzca
nad złem i śmiercią, odkrywając
dla nas drogę życia
wiecznego - mówi ks. Arkadiusz
Barańczuk, dyrektor Prawosławnego
Ośrodka Miłosierdzia
w Gładyszowie.
Tereny Łemkowszczyzny są
usiane krzyżami. Widzimy je
przy drogach, a przede wszystkim
na cmentarzach. Te
"cmentarne" krzyże ocalały,
właśnie w książce Romana Dubeca
i Adama Janczy.
- "Inwentaryzacja cmentarzy
łemkowskich w nieistniejących
wsiach na terenie gmin
Sękowa i Uście Gorlickie" jest
interesującą i bardzo potrzebną
pozycją książkową, jestem
pełen uznania dla autorów -
dodaje ks. Barańczuk.
Zatrzymać czas!
Książka jest interesująca, ale
poprzez swą precyzyjność
i dokładność szokuje - wydobywa
kontrast pomiędzy tamtymi
a obecnymi czasami, pomiędzy
ludźmi, którzy odeszli,
a tym, co po nich zostało.
Wystarczy otworzyć którykolwiek
z rozdziałów. Na przykład
Czertyżne. W 1936 roku
mieszkało tam 180 osób, było
25 zagród. Dzisiaj nie ma żadnych
zabudowań, a pamiątkami
są jedynie krzyże i nagrobki.
Autorzy podają ich stan: -
zbutwiałe drewno, nieestetyczne
klejenia, częściowo skorodowane
krzyże. Albo Regietów
Wyżny. Nie jest obecnie zamieszkały.
Na jego terenie
znajdują się dwa cmentarze.
Nagrobki i krzyże są w różnym
stanie: nieczytelna inskrypcja,
całość zasiedlona przez mikroorganizmy,
mchy i porosty,
odłamane dolne, skośne ramię
krzyża, zwietrzała struktura
kamienia. Tego typu
określenia powtarzają się
w opisach.
Tak naprawdę książka ta
ma wiele odniesień - zainteresuje
historyka zawirowaniami
dziejowymi, podróżnika skusi
do odwiedzenia tych ziem, architekta
i plastyka zauroczy fachową
dokumentacją, innych
skłoni do refleksji nad przemijaniem.
Jednak dominująca
myśl nasuwa się tylko jedna -
trzeba jak najszybciej zabezpieczyć
i wyremontować
cmentarze.
EWA BUGNO
Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.
Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres
subskrypcja@beskid-niski.pl
Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
 |
1032 Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
|