|
|
 |
|
"Gazeta Gorlicka" - wtorek 11 marca 2008 ("Gazeta Gorlicka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")
"Gorąca ekologia"
Natura 2000 - więcej wątpliwości niż konkretów
Na spotkanie z Anną Liro,
dyrektorką Departamentu
Parków Narodowych
i programu
Natura 2000, przyszli przede
wszystkim ci, których sprawa
Natury dotyka najbardziej -
rolnicy, leśnicy, członkowie
stowarzyszeń, samorządowcy.
Jednym z poruszonych
przez dyrektorkę wątków była
sprawa degradacji środowiska,
jaka nastąpiła w krajach
Unii Europejskiej w wyniku
stosowania pestycydów i
środków ochrony roślin w rolnictwie.
- Zachód to pustynia, jeśli
chodzi o bioróżnorodność. Na
szczęście jeszcze nie osiągnęliśmy
takiego etapu, więc musimy
zrobić wszystko, aby temu
zapobiec. Tradycyjne metody
ochrony roślin i zwierząt okazują
się nieskuteczne. Program
Natura 2000 wskazał te gatunki
roślin i zwierząt, które są gatunkami
zagrożonymi. Na Zachodzie
wydaje się dzisiaj
ogromne pieniądze, aby przywrócić
dawny stan środowiska
naturalnego - mówiła.
Stwierdzenie to było tylko
zaczątkiem dyskusji, jaka później
rozgorzała.
Korzyści dopiero
w przyszłości
- Potwierdzają nasze obawy.
Europa Zachodnia zniszczyła
swoje środowisko, a teraz nas
obliguje do wyrzeczeń i ograniczeń
- argumentował Wacław
Szlanta, wiceprezes Zjednoczenia
Łemków. - Nie zapominajmy,
że na Zachodzie
rozwój cywilizacyjny przyniósł
konkretne korzyści -
podkreślał.
Zarzut ten starała się odeprzeć
Anna Liro, mówiąc, że
wtedy, kiedy dokonywał się
tam przewrót cywilizacyjny,
nikt nie miał świadomości o
jego konsekwencjach.
- Uważamy, że XIX-wieczne
metody ochrony środowiska
są niewystarczające. Nowe
musimy wkomponować w
nasz rozwój - podkreślała.
O swoich wątpliwościach,
używając mocnych słów, mówił
również starosta Mirosław
Wędrychowicz. Wskazywał, że
w sytuacji, kiedy powiat, zapóźniony
w wielu dziedzinach,
objęty został w tak szerokim
obszarze Naturą 2000,
jest paranoją.
- Chcemy zagospodarować
dla turystów Magurę i Ostry
Wierch. Po długich i trudnych
oczekiwaniach pojawili
się w końcu inwestorzy. Obawiamy
się, że przestraszą się
tych wszystkich wytycznych i
po prostu uciekną - mówił
podczas spotkania. - Czy możemy
liczyć na to, że tę porażkę
ktoś pomoże nam przekłuć
w sukces? Mamy przecież
wiele inicjatyw proekologicznych,
może dostaniemy za to
dodatkowe punkty, ubiegając
się o środki unijne? - pytał
Annę Liro.
Niestety, odpowiedzi, jakie
uzyskał na swoje pytania, nie
zawierały konkretów, a dotyczyły
przede wszystkim planów
i projektów na dosyć odległą
przyszłość.
- Podejmowane są próby,
aby w programach operacyjnych
istniał zapis mówiący o
obniżeniu warunków, jeśli
chodzi o uzyskanie dotacji na
działania z zakresu ochrony
środowiska. Na przykład zniesienie
wymogu 120 mieszkańców
na kilometr sieci wodociągowej
i kanalizacyjnej. Co
się zaś tyczy samych rolników,
to odejście z dopłat z tytułu
ONW na dopłaty "ekologiczne".
To perspektywa roku
2013 i lat późniejszych - informowała.
Obora i ganek zagrożeniem
dla środowiska?
Trudne i kłopotliwe pytania
zadawał również Eugeniusz
Królikowski, rolnik z Bednarki
prowadzący kilkudziesięciohektarowe
gospodarstwo ekologiczne.
- Skoro Unia tak bardzo dba
o nasze ptaki, to dlaczego każe
nam wyrzucać jaskółki z
obór? - pytał. - Przecież, my
od lat żyjemy w zgodzie z naturą
- dodał po chwili.
Królikowski od dłuższego
już czasu stara się o pozwolenie
na budowę nowoczesnej
obory, która miałaby wysokość
siedmiu metrów.
- Niestety, na razie, zamiast
zająć się budową muszę
zbierać opinie, jaki wpływ będzie
miała jej wysokość na środowisko.
Potrzebne są opinie,
eksperci, telefony do Urzędu
Wojewódzkiego. Wszystko to,
mimo że jeszcze nie jesteśmy
objęci programem Natura
2000 - mówił dalej.
Argumenty przytoczone
przez Eugeniusza Królikowskiego
potwierdził Roman Honkowicz,
naczelnik Wydziału Architektury
i Budownictwa
Starostwa Powiatowego w
Gorlicach.
Objęcie części powiatu programem
Natura 2000 wydłużyło
i skomplikowało przyznawanie
pozwoleń na budowę.
Nawet przy niewielkich inwestycjach
budowlanych konieczne
jest zasięganie opinii
wojewódzkiego konserwatora
ochrony przyrody. Na udzielenie
pozwolenia mamy 65
dni, a oczekiwanie na odpowiedź
konserwatora trwa około
miesiąca. To ma być
uproszczenie procedur? - pytał
dyrektorkę.
Natura bez lasu
Kolejna poruszoną kwestią była
sprawa zalesień.
- Politycy mówią, że cały
czas pracują nad szczegółami
programu. Tymczasem docierają
do nas broszurki, informatory.
Wiele z nich zawiera niepokojące
informacje, choćby
dotyczące zalesień.
Na obszarach objętych Naturą
2000 zostały wstrzymane
zalesienia, a wnioski złożone z
tego tytułu do Agencji Restrukturyzacji
i Modernizacji Rolnictwa
odrzucone - wskazywał Kazimierz
Żegleń, radny powiatowy,
emerytowany leśnik.
Kontrowersyjny jest według
niego także zapis dotyczący
ilości drewna, jaka w lasach
musi ulec naturalnej deprecjacji.
Przepisy Natury 2000 mówią
o 10 procentach.
- Tak naprawdę procesom
gnilnym poddawane jest dużo
więcej drewna. Ale konieczne
jest, aby procesom tym poddawać
szlachetne gatunki, które
wykorzystuje człowiek? - pytał
dalej.
Przypomniał również, że
wiele z lasów w Gorlickiem
jest własnością prywatną. Jak
tam egzekwować takie zapisy.
Z odpowiedzi, jakiej udzieliła
Anna Liro, wynika, ze
sprawcami wydania decyzji o
wstrzymaniu zalesień są...
mieszkańcy dużych miast.
- Zdarzały się sytuacje, że -
dla przykładu warszawiacy -
wykupywali setki hektarów, zalesiali,
a później okazywało się,
że były tam siedliska bocianów.
Te zaś do życia potrzebują łąk, a
nie lasów - tłumaczyła. - Zablokowano
więc tę możliwość
globalnie - dodała.
Argumentu tego nie przyjął
Andrzej Staszyński z biura powiatowego
ARiMR w Gorlicach:
- Byliśmy dumni, że tak
wielu rolników skorzystało u
nas z tej możliwości. Teraz
wnioski musimy opiniować
odmownie. Nie mamy u siebie
warszawiaków, a dla wielu z
naszych rolników taka decyzja
jest niejednokrotnie osobistą
tragedią - podkreślał.
Do wszystkich tych spraw,
Robert Łętowski dołączył jeszcze
jedną.
- Nie wolno zapominać o
turystyce. Dla wielu mieszkańców
Gorlickiego jest to
źródło dochodu. Podam konkretny
przykład - Świerzowa.
Stoją tam monumentalne
krzyże. Co z tego, skoro nie
ma do nich dostępu. Nie
można ich pokazać turystom,
bo nie ma tam drogi - mówi.
- I nie chodzi tutaj bynajmniej
o asfaltowy trakt, ale
drogę, po której można by
przejechać samochodem. Natura
2000 uniemożliwia budowę
jakiejkolwiek - dodał
na koniec.
HALINA GAJDA
Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.
Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres
subskrypcja@beskid-niski.pl
Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
 |
867 Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
|