|
|
 |
|
"Gazeta Gorlicka" - piątek 8 sierpnia 2008 ("Gazeta Gorlicka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")
"Powiat odcięty
od reszty świata?"
Brak połączeń kolejowych, ograniczone
autobusowe - to już codzienność
Sezon wakacyjny mamy
w pełni, aura kusi, więc
coraz więcej mieszkańców
naszego powiatu wybiera
się w plener. Jednak bliższe
czy dalsze wypady mogą być
kłopotliwe dla tych, którzy nie
mają własnego środka transportu.
Komunikacja miejska z racji
wakacji jest mocno okrojona.
To samo dotyczy przewozów
oferowanych przez Veolia
Transport Bieszczady, zwanego
popularnie pekaesem. Tutaj
zmiany, które nastąpiły wraz
z obowiązywaniem nowego
rozkładu jazdy, są ogromne.
Zniknęło kilkanaście, jeśli nie
kilkadziesiąt kursów. Zawieszone
zostały nie tylko przejazdy
do okolicznych miejscowości,
ale również te dalekobieżne.
Uruchomiony w ubiegłym
roku kurs do Warszawy, został
odwołany. Na brak weekendowych
połączeń z Konieczną
skarżą się przewodnicy i turyści,
którzy chcą wybrać się na
szlak turystyczny wiodący
z Magury. Z Przełęczy Magurskiej,
Gładyszowa, Zdyni i Koniecznej
rozpoczynają się przecież
szlaki, które rozchodzą się
wróżne strony Beskidu Niskiego.
W weekend nie kursują tam
żadne autobusy.
- Przecież nie pojadę tam
samochodem, bo to znacznie
ogranicza możliwości wędrówki.
Co najwyżej mogę pospacerować
po lesie, o przejściu
całego szlaku nie ma już
mowy. Po samochód trzeba
przecież wrócić - mówi Marek
Ochwat, turysta z Krakowa.
Decyzję o zawieszeniu przejazdów
na poszczególnych trasach
zarząd spółki podjął, opierając
swoją decyzję na przesłankach
ekonomicznych.
- Głęboka analiza wszystkich
kursów realizowanych
przez oddział w Gorlicach wykazała,
że ich większość, przy
obecnych kosztach eksploatacyjnych,
przede wszystkim paliwa,
jest nierentowna. To jest
główną przyczyną ich likwidacji
- wyjaśnia Marta Zygmunt,
prezes zarządu Veolia Transport
Bieszczady.
Ekonomia to jedno, ale brak
dbałości o klienta to zupełnie inna
sprawa. Pomimo że oddział
spółki w Gorlicach ma swoją
stronę internetową, to próżno
szukać na niej aktualnego rozkładu
jazdy. Ten, który widnieje,
pochodzi z ubiegłego roku.
Na stronie pozostały również informacje
o nieaktualnych od kilku
miesięcy kursach do Warszawy,
Krakowa czy Rzeszowa.
Ciekawą sprawą jest podany
kontakt telefoniczny do Biura
Obsługi Klienta. Po wybraniu,
w słuchawce telefonu usłyszymy
- "nie ma takiego numeru".
Biuro funkcjonuje, ale pod zupełnie
innym.
Według zarządu spółki likwidacja
kursów nie wpłynęła
znacząco na liczbę etatów.
- Poziom zatrudnienia gorlickim
oddziale nie uległ zasadniczym
zmianie wstosunku do
stanu przed połączeniem
spółek, zwyjątkiem odejść naturalnych
- emerytury, zwolnienia
na mocy porozumienia
stron, zwolnienia dyscyplinarne
- dodaje prezeska.
Taki stan rzeczy budzi niepokój
o przyszłość firmy. Czy
i jak długo będzie funkcjonowała?
Z informacji przedstawionych
przez zarząd wynika,
że dalsze plany dotyczące
wszystkich oddziałów firmy
zakładają prowadzenie działalności
w takim zakresie, w jakim
będzie to opłacalne ekonomicznie.
Dotyczy to również
oddziału w Gorlicach.
- Dokładny zakres działalności
gorlickiej placówki nie
jest jeszcze możliwy do określenia,
ponieważ nie znany jest
na razie tak zwany portfel zamówień
przewozowych - tłumaczy
dalej.
Chodzi tutaj o dowóz do
szkół dzieci i młodzieży. Dopiero
wtedy zarząd spółki przedstawi
organom nadzoru budżet
na przyszły rok.
- Będzie on również podstawą
dalszej działalności firm
Veolia Transport Bieszczady -
informuje prezeska.
Nie ma również szans na ponowne
uruchomienie połączeń
kolejowych. Zawieszone
w 2006, wydają się być stracone
na zawsze. Powód, ten sam -
ekonomia.
- Ruch pociągów na odcinku
Gorlice - Zagórzany został
zawieszony 19 czerwca 2006.
roku. Powodem była mała frekwencja.
Pociągiem jeździło
od 5 do 34 osób. To powodowało,
że stopień pokrycia kosztów
przychodami wynosił od
około 3 do 13 proc. - wyjaśnia
Jacek Zadęcki, dyrektor Małopolskiego
Zakładu Przewozów
Regionalnych w Krakowie.
Co więc możemy zrobić?
Pewnie niewiele, bo samochody
stały się tak powszechne, że
trudno będzie zmienić przyzwyczajenia.
Jedyne co możemy
zrobić to... za każdym razem,
gdy płacimy za przejazd,
obojętnie czy jest to prywatny,
czy państwowy przewoźnik -
żądajmy biletu. Brak danych
z kasy fiskalnej oznacza brak
podróżnych. A to najprostsza
droga do likwidacji kolejnych
kursów.
HALINA GAJDA
Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.
Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres
subskrypcja@beskid-niski.pl
Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
 |
1033 Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
|