|
|
 |
|
"Gazeta Gorlicka" - piątek 29 sierpnia 2008 ("Gazeta Gorlicka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")
"Duchowny to również menedżer"
O unijne pieniądze walczą nie tylko rolnicy, samorządowcy czy przedsiębiorcy
Obserwując współczesną
parafię, coraz częściej
stajemy przed faktem,
że ksiądz, poza posługą
duchowną, musi być menadżerem.
Powód jest dosyć trywialny
- pieniądze. Zabytkowe
kościoły i świątynie wymagają
niejednokrotnie nakładów
finansowych, których
z oczywistych względów nie są
w stanie ponieść parafianie.
Zaczyna się więc szukanie pieniędzy
pozą parafią. Często
ich źródłem jest Bruksela,
Urząd Marszałkowski, a nawet
fundusz norweski.
To pozostanie
na zawsze w parafii
- Do gładyszowskiej parafii
przyszedłem wraz z żoną
w 1998 roku. Wtedy zaczęliśmy
organizować wakacyjne
obozy dla dzieci z całej Polski.
Do dzisiaj pamiętam te pola
namiotowe, które wyrastały
każdego lata. Nie było łatwo.
Dzieci miały do dyspozycji
dwie toalety i prysznic, ale czuły
się u nas dobrze. Wtedy powstała
koncepcja, aby wybudować
prawdziwy ośrodek - opowiada
ks. Arkadiusz Barańczuk,
proboszcz parafii prawosławnej
w Gładyszowie.
Swoimi planami podzielił
się z ks. arcybiskupem diececzji
przemysko-nowosadeckiej
Adamem w Sanoku. Ten zaś
zaaprobował pomysł. Jednym
z argumentów, który przemówił
za jego realizacją, był fakt,
że w diecezji przemysko-nowosądeckiej
nie ma dotychczas
ośrodka, który spełniały taką
funkcję. I tak w grudniu 2001
roku rozpoczęła się budowa
Prawosławnego Ośrodka Miłosierdzia
Eleos z siedzibą w Gładyszowie.
- Początki, to szukanie
sponsora, który przekazałby
nam materiały budowlane niezbędne
do rozpoczęcia realizacji
projektu. Później, krok po
kroku, przez różne fundacje
i stowarzyszenia szukałem kolejnych
pieniędzy - wspomina.
Dzisiaj ośrodek jest niemal
gotowy. Do dyspozycji zarówno
gości z zewnątrz, jak
i mieszkańców wsi będą trzy
sale rehabilitacyjne, gabinet
hydroterapii, wyposażona
kuchnia z jadalnią, zaplecze sanitarne
- 20 łazienek, winda
dla niepełnosprawnych, podjazdy.
Te ostatnie zostaną sfinansowane
z pieniędzy Urzędu
Marszałkowskiego Województwa
Małopolskiego
- Jeszcze sporo pracy przed
nami, ale marzy mi się, żeby
ośrodek był nie tylko centrum
kulturalnym, ale miejscem pomocy
i miłosierdzia - dodaje.
Bogatszy o sześć lat doświadczeń
w pozyskiwaniu
sponsorów i pieniędzy podkreśla
zdecydowanie: - Dzisiaj wystarczy
w zasadzie komputer
z internetem i dużo samozaparcia.
Wielogodzinne sesje
przynoszą niejednokrotnie
cenne owoce. Są fundacje i stowarzyszenie,
które czekają
z pieniędzmi na takich jak ja.
Trzeba ich tylko przekonać, że
to, co planuję, ma sens i przyniesie
wymierne efekty. Wiele
z firm, jak choćby operatorzy
telefonii komórkowych, chętnie
wspierają różnego typu
przedsięwzięcia, ale trzeba im
pokazać, że już się coś zrobiło,
że kościół nie jest studnią bez
dna - mówi z przekonaniem.
Ksiądz Arkadiusz niektóre
wnioski pisze sam, czasami korzysta
z pomocy innych. Osobiście
zawozi je do instytucji.
- Drogę do Krakowa czy
Warszawy znam już na pamięć,
mogę jechać z zamkniętymi
oczami - mówi z uśmiechem.
Znają mnie tam tak dobrze,
że nawet nie muszę się
przedstawiać. Dzięki temu, tylko
w ubiegłym roku "przerobiłem"
około 600 tysięcy złotych
- dodaje.
Po chwili jednak poważnieje.
- Oczywiście nie jest tak, że
każdy przygotowany przeze
mnie wniosek zostaje przyjęty,
a parafia dostaje pieniądze.
Z drugiej strony, jeśli się uda
i dostajemy pieniądze, to coś za
nie robimy, coś co widać. To na
zawsze zostanie w Gładyszowie.
Nawet gdybym musiał
zmienić parafię, nie zabiorę
przecież ze sobą ośrodka, nie
spakuję do worka i nie odjadę
z tym, co udało mi się tutaj zrobić
- mówi.
Atutem
- siła przekonywania
Nowica. Niewielka wieś
gdzieś w Beskidzie Niskim.
Nad dachami domów króluje
masyw Magury Małastowskiej.
Spokój jest tutaj pozorny,
bowiem od lat działa w Nowicy
Ośrodek Duszpasterstwa
Młodzieży "Sarepta" prowadzony
przez ks. Grzegorza Nazara,
proboszcza parafii greckokatolickiej
w Pętnej, Gorlicach
i Rozdzielu.
- Nie jestem dobrym finansistą,
brakuje mi tego ekonomicznego
zacięcia. Jeśli miałbym
się trzymać ekonomicznej
terminologii, to jestem menadżerem
ludzi. Staram się
wykorzystać ich potencjał.
Wbrew pozorom wymaga to
niemałego zaangażowania -
mówi z uśmiechem. Przyznaje,
że nie zawsze udaje mu się
pobudzić ich do działania,
przekonać do swoich racji. To
czasami studzi jego zapał, ale -
jak zapewnia - stara się szybko
z tego otrząsnąć. Ośrodek Sarepta
powstał na bazie starej
chaty. Teraz to kompleks budynków,
który w okresie wakacji
służy, jako miejsce spotkań
rekolekcyjnych. Jego formuła
jest otwarta, więc służy także
jako miejsce imprez, lokalnych
uroczystości, a nawet zabaw.
- Prowadzenie ośrodka wymaga
nie tylko nakładów finansowych,
ale również rzeczowych,
związanych z mniejszymi
czy większymi remontami.
To w pewnym sensie moja
działka. Ta ja wyruszam na
rozmowy, przekonuję do darowizn
czy pomocy. Rubryki i tabelki
nie są tym, co do mnie
przemawia. Zdecydowanie
bardziej wolę bezpośredni
kontakt, rozmowę - przekonuje
po raz kolejny.
Jakie zalety musi mieć
ksiądz, by przekonać, że warto
mu pomóc? - pytam.
-- Nie wiem. Ja chyba mam
w sobie to coś. Pani też się
uśmiecha, gdy rozmawiamy.
Widocznie wzbudzam zaufanie.
To potwierdza, co powiedziałem
wcześniej - jestem
specjalistą od kontaktów międzyludzkich
- zapewnia
z uśmiechem.
Po chwili poważnieje, zwraca
uwagę na inny aspekt pracy
duszpasterskiej.
- Umiejętności organizacyjne,
czy ta "ekonomiczna
żyłka" to także dar. Jeden będzie
mówił piękne kazania,
inny świetnie odnajdzie się
w gąszczu przepisów. Szukanie
pieniędzy, pisanie projektów,
pozyskiwanie sponsorów
nie jest tym, na czym powinien
skupiać się duchowny.
Księża niejednokrotnie
podejmują takie działania,
bowiem zmusza ich do tego
rzeczywistość. Ocenianie
przez pryzmat operatywności
nie jest sprawiedliwe. Ci,
którzy mierzą taką miarą, zapominają,
że wierzący, który
przychodzi do konfesjonału,
chciałby tam znaleźć księdza,
który pomoże mu w jego rozterkach,
wskaże drogę, czasem
rozwiązanie problemów.
Na pewno nie będzie szukał
ekonomisty - podkreśla zdecydowanie.
Miliony za punkty
Gruby segregator w zielonym
kolorze odcina się od bieli obrusu,
który pokrywa stół
w kancelarii parafialnej bieckiej
fary.
- To efekt naszej pracy, przygotowań,
bieganiny po urzędach.
Setki zapisanych stron,
pieczątek, parafek. Niestety,
w końcowym efekcie okazało
się, że zabrakło dwóch punktów.
Tym samym nie dostaliśmy
1,3 mln euro, o które
wnioskowaliśmy do funduszu
norweskiego - mówi ze smutkiem
proboszcz ks. Władysław
Kret. - To wszystko, co zawiera
ten segregator, kosztowało parafię
90 tys. złotych. Tyle bowiem
wyniosły koszty przygotowania
wniosku - dodaje.
Niebagatelna kwota, niemal
sześciu milionów złotych,
o które walczył biecki proboszcz,
była skrupulatnie rozdysponowana.
Lwia część miała
zostać przekazana na remont
i modernizację szpitala
św. Ducha, w którym w przyszłości
ma się mieścić hospicjum
św. Jadwigi. Ks. Kret,
składając wniosek, był przekonany,
że ta perełka architektury
zostanie doceniona, a tym
samym uratowana przed całkowitym
zniszczeniem. Inwestycje,
które planował przeprowadzić,
miały trwać trzy lata.
W tym krótkim, jak na ich rozmach,
czasie wraz z remontem
szpitala miały być prowadzone
prace przy kolegiacie.
- Tym, co nas dyskwalifikuje
we wszelkich konkursach,
jest brak pieniędzy na wkład
własny. Przykład? Ot, choćby
pierwszy z brzegu. Wnioskowaliśmy
o 670 tys. złotych na strop
i dach w szpitalu. Przyznano
nam 50 tys. złotych. Mieliśmy je
dostać pod warunkiem, że
przedstawimy zaświadczenie,
iż parafia posiada wkład własny
w wysokości 290 tys. złotych
- mówi z goryczą. - A skąd
my mamy wziąć tak duże pieniądze?
- pyta retorycznie.
Rad nierad powoli bierze
sprawy we własne ręce. Drobnymi
krokami, z pomocą parafian
i zaprzyjaźnionych firm
remontuje zabytki. Udało się
odnowić między innymi ołtarz
soborowy, balaski, feretrony
Matki Bożej, św. Józefa, tak
zwana belkę tęczową, czyli scenę
ukrzyżowania, schody do
kościoła.
- Nie ukrywam, że wiele
prac wykonuję na własną rękę.
Nadzór konserwatora zabytków
niestety potęguje koszty.
To, co mogę zrobić za kilkanaście
tysięcy, według kosztorysu
konserwatora wymaga znacznie
większych nakładów finansowych
- mówi. - Od czasu do
czasu zadzwoni do mnie biskup,
upomni. Ja zaś tłumaczę,
że w inny sposób nie dam rad
nic zrobić - dodaje.
Na razie nie wiadomo, jak
będą postępowały prace remontowe.
Bez pieniędzy nie
ma szans na jakikolwiek manewr.
- Biecz jest za mały, aby ponieść
tak duże koszty remontów.
Pozostaje nam grać w totolotka
i modlić się o dużą wygraną.
To gorzki żart, ale prawdziwy
- mówi z powagą.
Choć podobnie jak poprzednicy,
nie żałuje wysiłku,
to potwierdza ich zdanie.
- Częste wyjazdy do Krakowa
czy Warszawy powodują, że
wiele spraw związanych z posługą
duszpasterską jest, delikatnie
mówiąc, traktowanych
powierzchownie. Zdarzało się,
że jechałem 400 kilometrów do
stolicy, by spotkać się dosłownie
na 15 sekund z jakimś
urzędnikiem. Po to tylko, by dostarczyć
wymagany dokument.
Dla księdza to duże obciążenie
psychiczne. Z drugiej strony, taka
parafia jak moja nie da sobie
rady zwszystkimi remontami,
których z czasem będzie przybywać
= mówi ks. Kret.
Nie wszystko się udaje,
zwłaszcza, gdy w grę wchodzą
miliony złotych. Ci, którym się
nie udało wyasygnować pieniędzy
na swoje projekty, podkreślają
zdecydowanie, że nie
żałują nakładu pracy i często
prywatnego czasu, który poświęcili
na przygotowanie dokumentów.
- Przynajmniej nie mamy
poczucia, że nic nie zrobiliśmy
- mówią zgodnie. - Trzeba teraz
zakasać rękawy i zacząć
szukać gdzie indziej - dodają
Halina Gajda
Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.
Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres
subskrypcja@beskid-niski.pl
Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
 |
1063 Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
|