|
|
 |
|
"Gazeta Gorlicka" - piątek 15 maja 2009 ("Gazeta Gorlicka" jest regionalnym dodatkiem "Gazety Krakowskiej")
"Na oscypki nie tylko do Zdyni"
Górale z Podhala przyjechali i rozpoczęli wypas owiec w naszym powiecie
Co roku na wiosnę
w rejon Beskidu
Niskiego przyjeżdżają
górale z Podhala,
by wypasać owce na
rozległych łąkach przygranicznych
Uścia Gorlickiego
i Sękowej. Jeszcze kilka lat
temu w tych rejonach było
około dwudziestu bacówek.
Najwięcej w rejonie Radocyny,
Czarnego, Nieznajowej,
Krzywej, Jasionki, Regietowa,
Bielicznej, Blechnarki, Izb,
Koniecznej i Zdyni. Dzisiaj
zaledwie dwie-trzy bacówki
pojawiają w tradycyjnym
rejonie wypasu.
Na pograniczu Zdyni i Koniecznej
swoje i sąsiadów
owce przywieźli Makuchowie
z Szaflar, którzy od lat wypasają
je tutaj.
- Mamy w tym roku ponad
200 sztuk owiec, 20 sztuk
bydła i jedną kozę. Są to
zwierzęta od czterech gospodarzy
z Szaflar. Jesteśmy tu
od trzech tygodni i będziemy
wypasać do początku października.
Dzierżawimy od
agencji 37 hektarów - mówi
Bożena Makuch, żona bacy Jerzego
Makucha.
Bożena Makuch na bacówce
urzęduje już szósty rok. Kiedyś
górale nie dopuszczali myśli,
żeby kobieta pracowała przy
wypasie owiec. Bacówki były
prowadzone wyłącznie przez
bacę i juhasów.
Czasy jednak się zmieniają.
Dzisiaj kobieta w bacówce to
prawdziwy skarb.
- Na bacówce praca jest
ciężka. Nikt bardzo nie chce się
tutaj zatrudnić. Mąż ma jeszcze
dwóch juhasów Władka
i Grześka Milanów, to nasz
zięć i wujek zięcia. Tak że
wszyscy to jedna rodzina,
a kobieta jest bardzo potrzebna.
Nie wiem, czy
Klimowski z Czarnego już
przywiózł swoją żonę, ale
miała również pomagać mu
w prowadzeniu bacówki -
dodaje żona bacy.
Zajęć dla Bożeny nie brakuje.
Już oferuje pierwsze oscypki.
Jest też biały ser - bundz i żętyca
- serwatka.
Chętnych nie brakuje. Przyjeżdżają
Słowacy, gorliczanie,
a nawet stali bywalcy z rejonu
Katowic. Bożena Makuch
ma stałych klientów, którzy
z chwilą pojawienia się bacówki
zamawiają jej wyroby.
W prowadzeniu bacówki
pomagają piękne owczarki,
które już po paru dniach wyczuły
nieproszonego gościa
mającego ochotę na Makuchowe
owieczki.
- Co roku mamy problemy
z wilkami. Teraz jeszcze nie
zagryzły żadnej owcy, ale nasze
psy wyczuły ich obecność.
Głośne ujadanie w nocy
świadczy o pojawieniu się
wilka - wyjaśnia żona bacy.
W prowadzeniu bacówki
pomaga jeszcze jedna osoba. To
czteroletni Kamilek, wnuczek
Makuchów. Dla niego też zajęcia
nie brakuje, pomaga babci
i dziadkowi, jak tylko może.
Pracy w bacówce jest bardzo wiele.
Warunki spartańskie
- bez prądu, telewizji,
internetu, bieżącej wody, ale
za to w ciszy, spokoju, nad
czystą wodą szumiącą w potoku
Zdynianka i w zapachu
ogniska. Z dala od miejskiego
zgiełku i problemów.
Bacówka u Makuchów niewielka,
ale umeblowana, i niejeden
gospodarz mógłby pozazdrościć
takiego porządku
i czystości.
Marek Podraza
Powyższy tekst pochodzi z Gazety Krakowskiej. Redakcja portalu www.beskid-niski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści w nim zawarte.
Jeśli chcesz być informowany o wszelkich aktualnościach, nowościach, zmianach, planach i wydarzeniach, ktore związane są z Beskidem Niskim oraz działalnością portalu beskid-niski.pl a także otrzymywać raz w tygodniu zestaw linków do poświęconych Beskidowi Niskiem artykułów publikowanych w "Gazecie Krakowskiej" wyślij pusty e-mail na adres
subskrypcja@beskid-niski.pl
Aby zrezygnować z subskrypcji wystarczy wysłać e-mail z tematem "rezygnacja"
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
 |
1239 Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
|