|
|
|
|
Beskidzka Trasa Kurierska "Jaga-Kora"Kategoria: | pieszy | Oznaczenie: | |
|
Rymanów Zdrój-Wołtuszowa-Wisłoczek-Jawornik-Polany Surowiczne-Wola Niżna-Jasiel
24.11.2012 miało miejsce uroczyste otwarcie tematycznego szlaku turystycznego Beskidzka Trasa Kurierska "Jaga-Kora".
Pomysłodawcy tego przedsięwzięcia nawiązali do organizowanych w latach 80-tych przez PTTK oddział w Brzozowie, rajdów turystycznych "Szlakami kurierów beskidzkich".
Tą właśnie trasę przemierzał blisko pięćdziesięciokrotnie słynny kurier beskidzki - Jan Łożanski.
Beskidzka Trasa Kurierska "JAGA - Kora" jest rekonstrukcją funkcjonującego w latach 1940-1945, historycznego szlaku kurierskiego Komendy Głównej ZWZ AK prowadzącego przez teren Beskidu Niskiego. Przez "zieloną granicę" w czasie II wojny światowej przeprawiali się nim uciekinierzy z kraju zagrożeni hitlerowskimi prześladowaniami, szli tym traktem ochotnicy pragnący dalej walczyć z bronią w ręku w polskich oddziałach zbrojnych formowanych na obczyźnie. W tych ryzykownych i trudnych, ale bardzo istotnych dla Polskiego Państwa Podziemnego akcjach, uczestniczyło wielu ofiarnych ludzi; kurierów, emisariuszy, przewodników oraz mieszkańców pogranicza, których domy i przygotowywane skrupulatnie kryjówki służyły jako punkty etapowe podejmowanych przedsięwzięć. Na terenie obecnego Podkarpacia istniało kilka tras kurierskich o kryptonimach "Las", "Kamień", "Korytarz" czy też trasa "Jaga". Trasę tą 45 razy przemierzył kurier Jan Łożański pseudonim "Orzeł" i "Jan Madejski". (...) Trasa "Jaga" działała od wiosny 1940 r. do połowy 1942 r., kiedy to nastąpiła jej reorganizacja. Zamieniono ją na trasę sztafetową o kryptonimie "Kora" i pod taką nazwą funkcjonowała do końca wojny.
Wspomnienia i relacje niezłomnego kuriera Armii Krajowej Jana Łożańskiego ps. "Orzeł" i "Jan Madejski" zainspirowały w 2007 r. grono osób z Uniwersytetu Rzeszowskiego, które rozpoczęły działania mające na celu wytyczenie tego ważnego dla regionu Podkarpacia szlaku tematycznego. Pracownicy UR organizowali wędrówki ze studentami ścieżkami, o których wspomina Jan Łożański. Dzięki partnerskim relacjom pomiędzy Sekcją Turystyczną "Watra" KU AZS, a Lokalną Organizacją Turystyczną "Beskid Niski" w Krośnie i wsparciu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego udało się rozpocząć budowę trasy w formie komplementarnego produktu turystycznego pod nazwą "Beskidzka Kurierska Trasa JAGA-KORA".
Dzisiejszy szlak turystyczny różni się od historycznej trasy kurierów ale wymusiły to zarówno warunki terenowe jak i potrzeby dzisiejszego turysty (szlak ze względu na bezpieczeństwo kurierów, prowadził lasami, z dala od dróg i punktów widokowych i omijał wioski). Dzisiejsza trasa została poprowadzona przez Polany Surowiczne, w których znajduje się jedyne miejsce noclegowe na trasie (czynne okresowo).
Szlak ma długość około 27 kilometrów i jest z pewnością propozycją dla doświadczonego turysty a przejście szlaku podczas jednodniowej wędrówki wymaga bardzo dobrej kondycji a także własnego namiotu. Na trasie, poza Rymanowem nie ma żadnych miejsc noclegowych za wyjątkiem czynnej okresowo chatki studenckiej w Polanach Surowicznych oraz pola biwakowego w Jasielu. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, iż po pokonaniu 27 kilometrów i dojściu do Jasiela (o ile nie nocujemy na polu biwakowym) jest konieczność powrotu tą samą drogą do Woli Niżnej (1o km) lub starą drogą do Moszczańca (7 km).
Fragmenty Beskidzkiej Trasy Kurierskiej "JAGA - KORA" mogą być ciekawym uzupełnieniem wędrówki po tej części Beskidu Niskiego tym bardziej, iż w większości swojego przebiegu jest wytyczona poza dotychczas nie oznakowanymi drogami.
Wędrówkę Beskidzką Trasą Kurierską "JAGA-KORA" rozpoczynamy w centrum Rymanowa-Zdroju w "Parku nad Czarnym Potokiem" położonym na południe od kościoła. Przez całą trasę (około 27 km) towarzyszyć nam będzie dosyć nietypowe oznaczenie szlaku - na białym prostokącie znak Polski Walczącej oraz napis Beskidzka Trasa Kurierska - "JAGA-KORA".
Od skrzyżowania przy Parku nad Czarnym Potokiem (nazwa potoku wywodzi się od ciemnych łupków pokrywających jego dno i brzegi) wraz z czerwonymi znakami Głównego Szlaku Beskidzkiego kierujemy się ulicą Stanisława Wyspiańskiego w kierunku południowo-wschodnim. Na przedwojennych mapach ta droga nosi nazwę "Na Wołtuszowę". Dzisiaj to wygodna droga asfaltowa, która prowadzi min. do "Zimowita" - jednego z największych sanatoriów w Rymanowie-Zdroju (droga do sanatorium po lewej stronie - około 500 metrów od skrzyżowania). Po kolejnych 500 metrach wędrówki asfaltem dochodzimy do parkingu obok leśniczówki, gdzie możemy pozostawić samochód (dalej droga jest wyłączona z ruchu). W tym miejscu zaczyna się również lokalny szlak spacerowy przez wzgórze Zamczyska (568 m. n.p.m.). Mijając szlaban idziemy dalej doliną do momentu gdzie po lewej stronie mijamy Polanę Horodziska z obudowanym odwiertem wody mineralnej wydobywanej z głębokości 600 metrów. Czerwony szlak wraz ze znakami "kurierskimi" skręcają gwałtownie w prawo. W tym miejscu pomiędzy drogą a potokiem, przed drugą wojną światową, właściciel Rymanowa Zdroju, hrabia Jan Potocki rozpoczął budowę małej ziemnej zapory, która miała spiętrzyć wody Czarnego potoku tworząc rekreacyjny zalew. Inwestycja nie została dokończona a do dnia dzisiejszego wśród drzew i krzewów, można dostrzec resztki niedokończonej budowli.
Rozpoczynamy krótkie, aczkolwiek strome podejście szeroką drogą leśną (uwaga, ślisko po deszczu) do miejsca gdzie dawniej znajdowała się Wołtuszowa.
Po drodze mijamy tzw. "Wilczą Polanę" - nazwa ta nie jest przypadkowa gdyż na przełomie 1959 i 1960 roku prowadzono na szeroką skalę w Bieszczadach i Beskidzie Niskim akcję zmniejszania populacji wilków. Robiono to wszelkimi sposobami min. poprzez odstrzał a za każdego zastrzelonego wilka wypłacano nagrodę. Nawet dziś, po ponad 50-ciu latach, wprawne oko odnajdzie pozostałości tzw. "wilczych dołów".
Po 5 minutach dochodzimy do miejsca gdzie zaczynała się dawna Wołtuszowa. Po lewej stronie znajduje się cmentarz wiejski z dużym modrzewiowym krzyżem oraz chrzcielnicą z wołtuszowskiej cerkwi rozebranej w 1953 roku. Po prawej stronie znajduje się cerkwisko otoczone starymi dębami i lipami oraz kilkanaście dużych drewnianych rzeźb autorstwa Adama Śliwki, mających symbolizować... "typy łemkowskie" (cokolwiek to oznacza). Można to sobie tłumaczyć tym, iż rzeźby miały przedstawiać dawnych mieszkańców Wołtuszowej przy ich codziennych zajęciach. Miejsce to jednak budzi bardzo mieszane uczucia - zapewne dla kuracjuszy, dla których spacer do Wołtuszowej jest jedną z atrakcji pobytu w Rymanowie jest to miejsce bardzo ciekawe, jednak zagospodarowanie tego miejsca, może budzić wątpliwości szczególnie natury estetycznej. Duża ilość tablic informacyjnych, tablic szlaków lokalnych, rzeźby łemkowskie, oznaczenie cerkwiska, oznaczenie cmentarza, miejsce na ognisko, ścieżka zdrowia... teoretycznie wszytko potrzebne, lecz forma a przede wszystkim wielość i wielkość oznaczeń niestety nie została dobrana w sposób właściwy (odczucie subiektywne).
W tym miejscu czerwone znaki Głównego Szlaku Beskidzkiego skręcają w lewo, natomiast "JAGA-KORA" wyprowadza nas na łąki nad Wołtuszową. Podchodzimy dosyć ostro pod górę i kierujemy się w kierunku samotnego drzewa pod którym znajduje się cokół z krzyża oraz niewielka ławeczka. Podchodząc pod górę, cały czas po stronie wschodniej (po lewej stronie) mamy urzekające widoki na dolinę Wołtuszowej - szczególnie godne polecenia wiosną gdy w dolinie kwitną samotne drzewa owocowe oraz kłokoczka południowa.
Dolina Wołtuszowej to również miejsce gdzie występują dwie rzadkie i chronione rośliny, które zwracają uwagę uważnych turystów.
Pierwsza z nich to zimowit jesienny, który ze względu na swój kształt i kolor jest mylony z krokusem, z tą jednak różnicą, iż krokus wita wiosnę a zimowit (jak sama nazwa wskazuje) zwiastuję zimę. Mimo, iż zawarta w nim kolchicyna ma właściwości lecznicze (reumatyzm, skaza moczanowa, wspieranie leczenia nowotworów) to jest to roślina pod ochroną. Drugim skarbem flory doliny Wołtuszowej jest niezwykle ciekawa roślina jaką jest kłokoczka południowa. Ten krzew osiągający około 4 metry wysokości był dawniej uważany za świętą roślinę dla Słowian, Celtów i Germanów. Nie sposób jej nie zauważyć; na przełomie maja i czerwca obsypana jest pięknymi, białymi, pachnącymi kwiatami, które tworzą długie na kilkanaście centymetrów, zwisające grona. Powszechnie stosowano ją w obrzędach religijnych i zwyczajach ludowych.
Słowianie oraz Celtowie sadzili ją na grobach i kurhanach swoich zmarłych. Wierzono również, że miała ona bronić przed złymi duchami, demonami, topielcami oraz wampirami. Kłokoczkę wykorzystywano również jako roślinę leczniczą, jadalną a także mającą właściwości użytkowe (ze względu na dużą twardość i wytrzymałość drewna produkowano z niego różne przedmioty jak np. okładki do książek, obcasy do obuwia i figurki szachowe). Z nasion kłokoczki wytłaczano olej, który służył do oświetlania domostw a wysuszone nasiona farbowano i służyły kobietom jako... biżuteria.
Powyżej krzyża mamy jeszcze kilka minut marszu widokowymi łąkami i wchodzimy w las kierując się w stronę Działu. Niewielkie acz strome podejście, wyraźna ścieżka i dobre oznakowanie wyprowadzają nas na niewidoczną kulminację Działu, po przejściu której dochodzimy do szerokiej, utwardzonej, powstałej kilka lat temu drogi leśnej, która prowadzi z Deszna (krzyżówka z drogą na Bałuciankę) do Wisłoczka.
Po wyjściu na drogę, po prawej stronie kolejne miejsce do odpoczynku czyli tzw. "kapliczka kurierska".
Kapliczka dawniej była znakomitym punktem orientacyjnym, znajdowała się na terenie odkrytym, tędy też prowadziły w czasie ostatniej wojny trasy kurierów polskich, dzięki którym okupowany kraj utrzymywał łączność z rządem emigracyjnym. Kapliczka była również miejscem spotkań kurierów z przewodnikami. Obok niej wiódł tak jak dzisiaj szlak kurierski "Jaga". Kurierzy przemierzali tę okolice nocą - wówczas kapliczka była ważnym punktem orientacyjnym. Wielokrotnie przekradał się tędy Jan Łożański (ps. "Orzeł", kurier Komendy Głównej AK), który w swoich wspomnieniach pisał min. i o tym miejscu:
...Było niezwykle cicho, na śniegu żadnych śladów, więc uspokojeni, znów wyjęliśmy mapę. Potok, wzdłuż którego szliśmy, płynął dalej między wioskami Wola Wyżna i Rudawka Jaśliska. Dla upewnienia się, że jesteśmy we właściwym miejscu, wyszedłem na wzgórze i rzeczywiście zobaczyłem domostwa Woli Wyżnej.
Pogoda była przepiękna, dym z kominów szedł prosto w górę, psy we wsi szczekały, jakby wyczuły naszą obecność. Drogę łączącą wsie Rudawka Jaśliska i Wola Wyżna przeskoczyliśmy bardzo szybko i znów ukryliśmy się pod osłoną lasu. Następnie biegiem pokonaliśmy drogę z Woli Niżnej do Moszczańca i znaleźliśmy się w lesie o nazwie "Szachty". Skrajem lasu doszliśmy do wsi Polany Surowiczne. Mijając ją bokiem, weszliśmy na górę, która ciągnęła się równolegle do zabudowań. Ukryci za jej szczytem, dotarliśmy do następnego wzniesienia, zwanego Działem II, położonego w południowej części wsi Wisłoczek. Wszyscy byliśmy już bardzo zmęczeni. Ja czułem się zupełnie wyczerpany - z emocji nie jadłem nic od kolacji poprzedniego dnia. Po krótkim odpoczynku i zjedzeniu czekolady z orzechami
oraz dwóch pomarańczy, wstąpiły we mnie nowe siły.
Schodzenie z Działu sprawiło nam wiele trudności. Śnieg był tu głęboki i sięgał powyżej kolan, co spowalniało marsz. Teraz naszym przewodnikiem był Bronek Przybylski, znający doskonale tę okolicę. Idąc w kierunku Rymanowa, napotkaliśmy przy drodze kapliczkę, przy której pomodliliśmy się szczerze, dziękując Bogu za szczęśliwe dojście do naszego rodzinnego kraju. Zapadał już zmrok kiedy minęliśmy Wołtuszową. Bronek prowadził nas dróżką biegnącą wzdłuż rzeki Tabor do samego Rymanowa...
Fragment wspomnień Jana Łożańskiego. "Orzeł z Budapesztu. Wspomnienia kuriera KG AK". Wydawnictwo "Demart" - 2012
Po minięcie kapliczki idziemy około jednego kilometra drogą leśną i po minięciu szlabanu (droga jest wyłączona z ruchu) dochodzimy do drogi gruntowej prowadzącej z Królika Polskiego do Wisłoczka.
Skręcamy teraz w lewo i drogą wędrujemy w kierunku przełęczy nad Wisłoczkiem. Ten odcinek jest bardzo widokowy - za plecami charakterystyczny stożek Cergowej a przed nami gniazdo Jawornika i dolina Wisłoczka. Na przełęczy (610 m. n.p.m.) droga skręca w lewo a my przez bardzo widokową łąką łagodnie zaczynamy podchodzić stokami Jawornika (odcinek bardzo widokowy). Po wejściu do lasu, leśną drogą zaczynamy krótkie aczkolwiek bardzo strome podejście na szczyt Jawornika. Po pokonaniu ostrego podejścia, przed samym szczytem skręcamy w lewo (w kierunku wschodnim) i osiągamy kopułę Jawornika (znak geodezyjny - brak widoków). Z Jawornika, jednym z ramion kierujemy się w kierunku wschodnim (zalecamy czujność - znaki najczęściej malowane są z boku drzew tak więc są widoczne najczęściej z bliska). Gniazdo Jawornika jest górą wyjątkowo trudną orientacyjnie - zgubienie szlaku i chodzenie poza wyznaczoną trasą wymaga dużego doświadczenia w terenie. Po przejściu jednym z ramion Jawornika około 1,5 kilometra, szlak skręca wyraźnie w prawo i schodzi na przełęcz pomiędzy Jawornikiem a Polańską. W 2014 roku zakończono prace przy budowie drogi leśnej, która z Polan Surowicznych przez przełęcz (659 m. n.p.m) prowadzi do Wernejówki - droga nie jest oznaczona na mapach wydanych przed 2014 rokiem.
Po przekroczeniu drogi zaczyna się najtrudniejszy i najbardziej mylny odcinek trasy (i niestety wg. stanu na koniec 2014 roku - źle oznaczony). Przez młody las wspinamy się od strony południowej na Polańską. Wątła, kręta ścieżka przebiega przez młody bardzo ekspansywny zagajnik, który trudno nazwać lasem. Nawet w okresie letnim przejście tego odcinka wymaga sporo uwagi - złe oznakowanie i zarastająca ścieżka. Nie lada wyczynem jest przejście tego odcinka zimą gdy przed nami nikt wcześniej nie szedł (po świeżym opadzie śniegu). Nie ułatwia tego też oznakowanie.
Po przebyciu tego odcinka wychodzimy na szczyt Polańskiej znanej też jako Horbki Sabaryniackie (737 m. n.p.m.). Miejsce to obrosło legendą jako wspaniały punkt widokowy, jednak widok z roku na rok coraz bardziej przysłaniają pobliskie drzewa. Dzisiejszy widok z Polańskiej już nie jest taki jak jeszcze kilka lat temu, choć przy sprzyjających warunkach (zapewne jeszcze tylko przez kilka lat) może usatysfakcjonować turystę. Na szczycie niewielka kapliczka oraz miejsce na teoretycznie jeden namiot.
Na szczycie skręcamy w lewo (brak znaku kierunkowego) i po kilkudziesięciu metrach trafiamy na wyraźną ścieżkę, która sprowadza nas południowymi stokami Polańskiej do dawnej wsi Polany Surowiczne. Około 15 minut idziemy przez młody las by wyjść na łąki nad Polanami - stąd imponujący widok na dolinę Polan Surowicznych. Kierujemy się przez łąki w kierunku widocznej w dolinie chatki studenckiej. W dolinie Polan Surowicznych od wielu lat prowadzony jest przez Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki z Odrzechowej, eksperymentalny wypas bydła. W okresie od późnej wiosny do jesieni na łąkach są setki krów a pośród nich są też buhaje dlatego należy w tym okresie zachować szczególną ostrożność. Z reguły pasą się na łąkach powyżej chatki aż po las pod Polańską. Odcinek od chatki przez łąki w kierunku Polańskiej, jako że prowadzi przez odkryty teren pełen zwierząt nie ma żadnych oznaczeń. Idąc w dół kierujemy się po prostu w kierunku chatki lecz idąc w przeciwnym kierunku idziemy (bez wyraźnej ścieżki) po prostu w górę łąk w kierunku ich najwyższego punktu i dopiero pod lasem napotykamy pierwszy znak szlaku.
Projektujący przebieg Beskidzkiej Trasy Kurierskiej "JAGA-KORA" dokonali modyfikacji jej przebiegu i ten odcinek nie odpowiada szlakowi jaki przebywał Jan Łożański ps. "Orzeł" i inni kurierzy. Omijali oni szerokim łukiem wieś Polany Surowiczne, w której część mieszkańców była wyjątkowo wrogo nastawiona do działalności kurierów. Szlak prowadził z Horbków Sabaryniackich prosto w dół z pominięciem wsi a następnie w dolinie przekraczali potok i wchodzili w tak zwany Las Szachty. Zamysłem projektantów trasy było poprowadzenie szlaku koło chatki studenckiej "Chałupy Elektryków" jako jedynego miejsca noclegowego bezpośrednio na trasie oraz celem pokazania pozostałości nieistniejącej wsi Polany Surowiczne (dzwonnica, cerkwisko, cmentarz). Tak wspomina min. Polany Surowiczne, Jan Łożański:
...Wreszcie o 4.00 rano, po ciężkim marszu przez las, osiągnąłem granicę, gdzie odetchnąłem z pewną ulgą. Zdawałem sobie sprawę, że niemiecka straż graniczna nie kontroluje samej granicy, a pilnuje raczej dróg przygranicznych. Ulgę sprawiała mi również myśl, że w razie spotkania z Niemcami mogę użyć broni bez żadnych skrupułów. Szedłem jak zwykle wzdłuż potoku, w kierunku Woli Wyżnej. Wprawdzie byłem głodny, mokry i bardzo przemarznięty, ale sił miałem jeszcze sporo, więc zwiększyłem tempo marszu. Przechodząc przez Wolę Wyżną od strony wschodniej, zauważyłem, że mieszkańcy zaczynają już swój dzień pracy. Tu i ówdzie w okienkach chat błyszczały światła, bydło porykiwało, czekając na codzienną karmę. Słowem, wieś budziła się do życia. Zupełnie spokojnie, nie śpiesząc się, obszedłem Wolę Wyżną i skierowałem swoje kroki w kierunku lasu "Szachty", wzdłuż którego szedłem przez około 2 kilometry. Następnie, dochodząc do Polan Surowicznych, skręciłem na zachód. Panicznie bałem się i unikałem tego miejsca, gdzie przed niespełna rokiem miałem potyczkę z ukraińską policją, w wyniku czego idący ze mną do kraju kolega radiotelegrafista został ranny. Zresztą Polany Surowiczne znane były jako wieś ukraińskich nacjonalistów. Szowinizm, który się tam zagnieździł, był jeszcze przez Niemców podsycany i mieszkańcy tej wsi Polaków wręcz nienawidzili. Nareszcie minąłem nieszczęsne Polany i powoli przygotowywałem się do zdobycia ostatniego szczytu górskiego, położonego po południowej stronie wsi Wisłoczek...
Fragment wspomnień Jana Łożańskiego. "Orzeł z Budapesztu. Wspomnienia kuriera KG AK". Wydawnictwo "Demart" - 2012
"Chałupa Elektryków" jest chatką czynną okresowo, więc nie zawsze możemy liczyć na nocleg. Będąc w okolicach chatki warto przejść około 200 metrów w kierunku wschodnim, do miejsca gdzie znajduje się cerkwisko, cmentarz i pozostałości pochodzącej z 1730 roku dzwonnicy.
My jednak od chatki, drogą biegnącą dnem doliny idziemy w kierunku zachodnim. Po 500 metrach dochodzimy do krzyżówki gdzie droga biegnąca przez dolinę prowadzi dalej do Wernejówki (to ta sama droga, którą przecięliśmy na przełęczy pomiędzy Polańską a Jawornikiem) a my skręcamy w lewo w również oddaną kilka lat temu drogę prowadzącą przez las "Szachty" do głównej drogi Komańcza-Tylawa. Tędy również przed wojną prowadziła droga do wsi. Niestety ten odcinek jest na całej trasie najbardziej monotonny i mało atrakcyjny. Nie dość, że musimy iść około 3 kilometry drogą przez las to na dodatek gdy dojdziemy do szosy Komańcza-Tylawa to czeka nas jeszcze kilometrowy marsz asfaltem do Woli Niżnej gdzie rozpoczniemy ostatni, blisko 10-cio kilometrowy etap naszej wędrówki.
Na szczęście jest wariant alternatywny i co tu dużo mówić zdecydowanie bardziej atrakcyjny. W Polanach Surowicznych na wspomnianej wyżej krzyżówce nie skręcamy ani w drogę na Szachty (zgodnie ze znakami szlaku), nie idziemy też dalej drogą na Wernejówkę lecz pomiędzy nimi jest droga na Biskupi Łan. Ostatnimi czasy teren został ogrodzony ale przejście nadal jest dostępne. Dosłownie po 100 metrach podejścia wychodzimy na bardzo widokowe łąki, które będą nam towarzyszyć aż do samej Woli Niżnej. Wyraźną drogą podchodzimy w stronę Biskupiego Łanu mając z boku i za sobą cały czas piękny widok na Jawornik, Polańską, dolinę Polan Surowicznych i dalej na wschód. Ten odcinek to z pewnością jedno z najbardziej widokowych miejsc we wschodniej części Beskidu Niskiego. Po wejściu na grzbiet (wierzchołek Biskupiego Łanu na zachód od drogi) kierujemy się nadal wyraźną drogą w kierunku południowym. Mijamy ścieżki prowadzące do Szklar i do Jaślisk a następnie po około godzinie marszu z Polan rozpoczynamy schodzenie wyraźną drogą wyłożoną betonowymi płytami aż do samej Woli Niżnej. Gdy dojdziemy do szosy z Komańczy, napotykamy ponownie znaki "Polski Walczącej" oznaczające nasz szlak kurierski. Jesteśmy prawie vis a vis drogi do Woli Wyżnej czyli idąc przez Biskupi Łan omijamy leśną drogę przez Szachty, zaoszczędzamy kilometr marszu asfaltem a ponadto w pamięci pozostają nam piękne widoki. Na szosie skręcamy w prawo w kierunku Jaślisk i po 200 metrach opuszczamy główną drogę skręcając w lewo (tablica kierunkowa - Wola Wyżna).
Następne 9 kilometrów będziemy pokonywać wygodną drogą szutrową wzdłuż Jasiołki a nagrodą na końcu wędrówki będzie jedna z najpiękniejszych i najmniej zagospodarowanych dolin Beskidu Niskiego - dolina wsi Jasiel.
Początkowo idziemy drogą asfaltową mijając leśniczówkę "Szachty" oraz kilkaset metrów dalej Ośrodek Łowiecki "Gawra". Po kolejnym kilometrze po prawej stronie zabudowania leśniczówka "Rudawa". Po wyjściu z niewielkiego zagajnika dolina się rozszerza i staje się bardziej widokowa a my cały czas idziemy lekko pod górę.
Po około godzinie marszu od Woli Niżnej dochodzimy do osady Wola Wyżna. Nazwa "osada" została użyta celowo, gdyż dzisiejsze zabudowania nie mają nic wspólnego z dawną wsią. Dziś to PGR-owskie zabudowania gospodarcze oraz blok mieszkalny gdzie mieszkali pracownicy PGR-u "Moszczaniec". Właściwa Wola Wyżna znajdowała się kilkaset metrów wcześniej ale poza trudnym do odnalezienia cerkwiskiem oraz pozostałościami cmentarza, ślady po wsi są prawie niewidoczne.
Po minięciu Woli Wyżnej wchodzimy w las i po około 2 kilometrach monotonnego marszu wchodzimy na teren nieistniejącej wsi Rudawka Jaśliska. Przy szlabanie wychodzimy z lasu a przed nami rozciąga się teren pięknej doliny zwanej potocznie doliną Jasiela (choć miejsce w którym stoimy to jeszcze tereny Rudawki Jaśliskiej).
Warto zejść ze szlaku - 50 metrów od drogi, po prawej stronie znajdują się bardzo rozległe żeremia bobrów (nie jedyne w Jasielu).
Po około kilometrze marszu i miniętych kilku przydrożnych krzyżach po prawej stronie mijamy zbiorniki przeciwpożarowe a następnie z prawej strony dochodzi niebieski szlak graniczny schodzący z Kamienia nad Jaśliskami.
Dokładnie naprzeciw tego miejsca znajduje się niewyraźna ścieżka w lewo, która prowadzi do jednego z dwóch jasielskich cmentarzy. Ten cmentarz został oznaczony dopiero na ostatnich mapach wydawnictwa Compass tak więc jeśli ktoś korzystał ze starszych map na pewno nie wiedział o jego istnieniu.
300 metrów dalej (przy głównej drodze) na niewielkim wzniesieniu znajduje się kolejny cmentarz oraz miejsce po jasielskiej cerkwi.
Po kolejnym kilometrze naszej wędrówki docieramy do jej celu - do polany gdzie znajduje się pomnik Beskidzkich Kurierów. Pomnik z napisem Kurierom beskidzkim AK 1939-1944. PTTK Brzozów 81 odsłonił 13 września 1981 roku sam Jan Łożański ps. "Orzeł" oraz nie mniej znany Stanisław Marusarz.
Tutaj kończy się Beskidzka Tras Kurierska "JAGA-KORA" ale nie kończą się jeszcze atrakcje Jasiela - 200 metrów dalej znajduje się pomnik poległych WOP-istów z Jasiela, którzy zginęli w potyczce (20 marzec 1946) z ukraińskimi partyzantami. Tablica znajdująca się na obelisku sugeruje, iż w walkach zginęło kilkudziesięciu żołnierzy co nie do końca jest prawdą gdyż podczas gwałtownej wymiany ognia zginęło dwóch żołnierzy Wojska Polskiego a resztę pojmano do niewoli (część z nich rozstrzelano w okolicach Wisłoka i kilkunastu zaginęło bez wieści).
Na końcu doliny znajduje się zadbane pole biwakowe.
Marzeniem pomysłodawców jest by ten bardzo istotny polski odcinek szlaku kurierskiego Warszawa-Budapeszt rozwinąć w przyszłości do rangi transgranicznego szlaku turystycznego łączącego wszystkie miejscowości na terenie Polski, Słowacji i Węgier.
Czasy przejścia:
Rymanów-Zdrój - Wołtuszowa 30min / 25min
Wołtuszowa - kapliczka kurierska 1godz15min / 1godz
kapliczka kurierska - przełęcz nad Wisłoczkiem 25min / 25min
przełęcz nad Wisłoczkiem - Jawornik 40min / 25min
Jawornik - Polańska 1godz15min / 1godz
Polańska - Polany Surowiczne 50min / 30min
Polany Surowiczne - Wola Niżna (przez Szachty) 1godz 15min / 1 godz 15min
Polany Surowiczne - Wola Niżna (przez Biskupi Łan) 1godz15min / 1godz
Wola Nizna - Jasiel 2godz 15 min / 2godz15min
Punktacja GOT:
Rymanów-Zdrój - Wołtuszowa 2/2
Wołtuszowa - kapliczka kurierska 6/5
kapliczka kurierska - przełęcz nad Wisłoczkiem 2/2
przełęcz nad Wisłoczkiem - Jawornik 4/2
Jawornik - Polańska 4/4
Polańska - Polany Surowiczne 2/4
Polany Surowiczne - Wola Niżna (przez Szachty) 5/4
Polany Surowiczne - Wola Niżna (przez Biskupi Łan) 5/5
Wola Nizna - Jasiel 9/9
Warto zobaczyć na trasie szlaku:
Rymanów-Zdrój, dolina Czarnego Potoku, Wołtuszowa i jej ścieżki edukacyjne, panorama nad Wisłoczkiem, panorama z Polańskiej, Polany Surowiczne, Wola Nizna, Wola Wyżna, Rudawka Jaśliska, Jasiel
Wszystkie uwagi kierować proszę na adres bartek@beskid-niski.pl
beskid-niski.pl na Facebooku
|
|
|
60167
Wiktoria (wwew65387@gmail.com) - 2023-04-25 13:06:54 | Przeszłam tą ścieżką z dzieciakami, naprawdę polecam. | | Dbgvcoogy (svzcsfvwef54gbhhi@gmail.com) - 2021-09-17 12:01:19 | dissertations express master dissertation | | Gtnberuth (wdtna4phi@gmail.com) - 2021-05-17 21:23:19 | how much viagra can you take https://jokviagra.com/ what do viagra pills look like | |
|